Poire amandine, migdałowa tarta z gruszkami, to wypiek, na którym potknęła się właściwie większość uczestników jednego z ostatnich odcinków Masterchefa na francuskiej TF1. W programie pojawia się często test de reconnaissance, którego celem jest ocena wiedzy kandydatów o produktach lub tradycyjnych potrawach. W poprzednich edycjach kandydaci musieli rozpoznać jak najwięcej gatunków sera, owoce egzotyczne albo rzadkie i prawie zapomniane warzywa. Tym razem zadanie polegało na podaniu nazw 20 charakterystycznych dla klasycznej kuchni francuskiej wypieków. Pod kloszami znaleźli więc tartę sióstr Tatin, Paris Brest, Opera, forêt noire, kougloff, Saint Honoré, tropézienne - to te łatwiej rozpoznawalne - i wśród tych trudniejszych bourdalou, mont blanc czy poire amandine.
Niestety większość potknęła się biorąc tartę poire amandine, na której znajdziemy gruszki, za klasyczną tarte aux pommes, nie zwracając zupełnie uwagi, że to nie były jabłka tylko gruszki, a ponieważ każda błędna odpowiedź była eliminująca, połowa odpadła w przedbiegach. Zaciekawiona przeszukałam durszlaka i galerię potraw, ale nigdzie jej nie znalazłam. Za to w ostatnim numerze Saveurs pojawił się ten przepis, więc go skrupulatnie przetłumaczyłam i oto proszę.
Poire amandine, migdałowa tarta z gruszkami
spód tarty:
200 g mąki
120 g masła
25 g drobno zmielonych migdałów
1 jajko
80 g cukru pudru
szczypta soli
wierzch:
4-5 dojrzałych gruszek (albo z kompotu)
100 g drobno zmielonych migdałów
100 g masła
1 jajko
bialko
75 g cukru pudru
2-3 łyżki nalewki gruszkowej albo amaretto
Z podanych składników zagniatamy ciasto, które chowamy następnie na godzinę do lodówki.
Schłodzone ciasto wałkujemy i wykładamy nim okrągłą formę. Nakłuwamy widelcem i wsuwamy do piekarnika rozgrzanego na 180 st. na 10 minut.
W międzyczasie miksujemy cukier puder i masło. Dodajemy alkohol i rozbełtane jajko + białko. Dokładnie miksujemy i dodajemy zmielone migdały.
Gruszki obieramy, wydrążamy i kroimy na cienkie plastry. Masę maślano-migdałową rozsmarowujemy na lekko przestudzonym spodzie. Na masie układamy pokrojone gruszki. Pieczemy przez 30 minut, aż wierzch się ładnie przyrumieni.
Można oczywiście wykorzystać gotowy spód, a gruszki mogą być z kompotu – wtedy wszystko pójdzie jeszcze szybciej.
poniedziałek, 10 września 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jestem pewna, że gdzieś w czeluściach internetu trafiłam już na jakimś blogu tartę migdałowo-gruszkową, ale na pewno nie miała tej nazwy. Ciekawe czym się różniła od Twojej. W każdym razie zaintrygowana Twoim wstępem zapisuję sobie ją jako "do wypróbowania" :)
OdpowiedzUsuńOla,
Usuńmoże to była tarta bourdalou? Jest bardzo podobna, tylko gruszki zaleca się wcześniej ugotować w syropie.
Aż byłam ciekawa i poszukałam tego przepisu, który wtedy oglądałam i masz rację, są wcześniej ugotowane, jeśli jesteś ciekawa to link jest tu: http://emigrantki-w-kuchni.blogspot.com/2009/11/tarta-migdalowa-z-gruszkami.html
UsuńOla, dzieki za link, ja widzialam ja chyba jeszcze na innym blogu. To rzeczywiscie wersja bourdalou, ktora sie wlasnie delikatnie smaruje konfitura morelowa jeszcze tak jak w przepisie Gosi. Ach rozmarzylam sie ;))
UsuńA jak pięknie wygląda. Głodna się zrobiłam od samego patrzenia :)
OdpowiedzUsuńBelgio Droga! Ta tarta jest po prostu cudowna!
OdpowiedzUsuńWspaniała, już wiem co jutro piekę. Dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuńGotowym spodom zdecydowanie mowie nie!!!
OdpowiedzUsuńA twojej tarcie, mimo ze jestem na diecie, nie oparłabym się
E.
ha ha ha! ten numer saveurs lezy wlasnie u mnie na biurku w pracy a ja slinie sie do okladki...
OdpowiedzUsuńnie wiedzialam, ze robie poire amandine... tyle, ze w wersji figues amandine....
nasz Turek na rogu ma znow super figi... wczoraj byly na slono z chevre...
Ja kiedys wyprodukowalam cos takiego:
OdpowiedzUsuńhttp://apparecchiamo.blogspot.it/2009/05/la-tarte-aux-poires-et-amandes.html
Masa byla troche inna, a do ciasta dodawalo sie czekolade... Pyszne bylo to ciacho, chociaz podobno nie calkiem francuskie, tylko luksemburskie:) Twoje ma szlachetniejszy rodowod:)
Pozdrawiam serdecznie.
Konsti, wyglada zacnie i krem w zasadzie podobny, gdyby nie jogurt. A gruszki z kompotu czy świeże były ? (bo ładnie się prezentuja u ciebie – moje były trochę za twarde...)
UsuńGruszki swieze, tylko bardzo dojrzale i miekkie.
UsuńWspaniale przepisy, piekne zdjecia !
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, ze ja musze zrzucic 10 kg i nie powinnam ich w ogole ogladac :-)
Ja mam na to metodę: tartę zabieram do pracy ;))
UsuńI ja bym sie chyba na tej tarcie 'potknela'... Faktycznie na pierwszy rzut oka mogla wygladac jak tarte aux pommes! Zal mi ich bylo :(
OdpowiedzUsuńA 'Saveurs' z odpowiednio zaznaczonym przepisem tez lezy u mnie na stole, tylko ciagle niestety mowie sobie, ze upieke cos 'jutro'... :/
Pozdrawiam!
Bea, a jak ci się podoba obecna edycja ? Mi bardzo ;))
UsuńWyslalam maila ;))
Usuńmodny ostatnio ten Masterchef, i to nie tylko we Francji. ja wolę tartę :-)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger Award. Szczegóły na blogu: http://warsztatsmaku.blogspot.com/2012/09/the-versatile-blogger-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj z tym Saveurs to naprawdę mnie draznisz. Trafi mi się czasem numer jak ślepej kurze, bo nie można prenumerowac do Polski. A wycieczki do was drogie, ostatnio zaplacilismy 1000 złotych jak nam z ulicy na V. odholowali samochód ;-)
OdpowiedzUsuńSkąd ja znam ten ból ??? A w ogóle co im przyszło do głowy w takim ścisłym centrum mieszkać ;))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z prowincji !
Gruszki <3 love. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLubię australijskiego Masterchefa i z chęcią zabrałabym się za francuską edycję, ale szukałam wśród torrentów i niestety nie znalazłam. Mój francuski też jest na lichym poziomie, ale obiecuje sobie, że kiedyś obejrzę chociaż jeden sezon :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, że nikt nie zwrócił uwagi, że na tarcie znajdują się gruszki, a nie jabłka :)
Ja z wielką chęcią zjadłabym taką gruszkowo-migdałową tartę.