Tartę robi się na cieniutkim drożdżowym spodzie i w Nivelles zamiast dzwonić po pizzę, dzwoni się po jedną czy dwie djote. Bo djote jest kilka rodzajów: ta najlepsza jest właśnie z boćwiną i lokalnym serem boulette lub casette (Nieustannie obiecuję sobie, że o belgijskich śmierdziuchach kiedyś obszerniej napiszę...).
Jest to miękki ser z chudego krowiego mleka. Robi się go z dobrze odsączonego, lekko kwaskowatego twarożku faiselle, z którego formuje się zgrabną suchą kuleczkę o wadze od 160 do 200 g i granulkowatej konsystencji. Dla tych, którzy uwielbiają ten ser, jest wersja jasna z samym serem i masłem, a dla tych, którzy nie potrafią się zdecydować – pół na pół. Jak łatwo sobie wyobrazić, ta tarta jest obłędnie tłusta! Na samym końcu robi się końcówką noża malutkie nacięcia na gorącym wierzchu tarty, na których układa się wiórki masła. W końcu jeszcze nikt masłem się nie udławił - on ne s’est jamais étranglé avec du beurre - tłumaczą dobrodusznie mieszkańcy Nivelles, którzy co roku organizują konkurs na najlepszą tartę al djote.
Djote, bo tak kiedyś nazywano tutaj boćwinę – serdecznie zapraszam.
Al djote – tarta boćwinowa z Nivelles
ciasto
140 g mąki
20 g solonego masła torebka suchych drożdży (7 g)
1 małe jajko
szczypta soli
+/- 50g letniej wody
kulka sera o wadze 200 g
100 g drobno posiekanej boćwiny (samych liści bez łodyg, które będzie można potem przygotować na maśle jako jarzynkę do obiadu)
1 duża drobno posiekana cebula
1 jajko
sól i pieprz
Z podanych składników wyrobić ciasto i zostawić do wyrośnięcia na godzinę.
W międzyczasie poszatkować liście boćwiny. Poddusić drobno posiekaną cebulę, dodać boćwinę i poddusić do miękkości. Przyprawić solą i pieprzem.
Rozkruszyć ser i połączyć z rozbełtanym jajkiem i boćwiną.
Formę na tartę wysmarować tłuszczem i wyłożyć ciastem. Wylać masę boćwinową i wstawić do piekarnika na 40 minut w temperaturze 180 stopni.
Najlepiej podawać gorącą.
Zdaję sobie sprawę, że zdobycie tego sera jest nierealne – nawet tutaj można go znaleźć tylko w dobrze zaopatrzonych nabiałowych - a i ze znalezieniem boćwiny mogą być problemy, ale potraktujcie ten przepis jako inspirację albo po prostu ciekawostkę. Może spodoba się wam cienki drożdżowy spód i stwierdzicie, że tarta niekoniecznie musi być na cieście kruchym lub francuskim, a może będzie to impuls, żeby jednak rozejrzeć się za boćwiną i jej spróbować...?
Taka tarta to marzenie:-)I fajnie, że inna, na spodzie drożdżowym;-)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie na Polnocy Francji i w Belgii czesto spotyka sie drozdzowe tarty zarowno slodkie jak i wytrawne. Juz jedna taka pokazywalam kiedys ;))
Usuńto co na świecie jest fajne, że każdy zakątek ma swoje specjały. Nie próbowałam belgijskich specjałów, daltego ryzyko cos takiego zrobić. Nie wiem wtedy, czy osiągnęłam oryginalny smak, czy jestem gdzieś daleko w polu. Ale fajnie się czyta :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapedna
Jak tylko wrócę do Belgii, od razu jadę do Nivelles! Merci za ciekawostkę, nigdy o niej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mmmm, no bo już się stęskniłam za Twoimi wspaniałymi przepisami!!! Fajny ten Twój blog, taki 'place machine' - kulinarnie przenosi w konkretne miejsca...
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten przepis, boćwiny pod dostatkiem u mnie, pięknie nam urosła, a jakim serem mogę ewentualnie zastąpić ten z przepisu? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamila, po prostu wez ten, ktory lubisz. Na wielu blogach widzialam to pytanie i nawet wsrod francuskich trudno znalezc podobny ser...
UsuńWszyscy tu tartę komentują, a ja dodam, że te zdjęcia uliczek są przepiękne :)
OdpowiedzUsuńOla, tak wyglada wiele belgijskich typowych miasteczek ;))
UsuńMam traume po niedzielnej quiche jedzonej na wycieczce do Durham, wiec musze zrobic jakas dobra tarte dla wyrownania rachunku. ;) Ta mi sie zacna wydaje, ale nie dostane u mnie zieleniny i sera wiec prawdopodobnie zrobie tylko Twoj spod (bo fajowy!), a nadzienie bedzie jakies improwizowane. :)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki i zacne smaki :) Interesujący przepis, chyba się odważę :)
OdpowiedzUsuńJestem pewna, ze ser i mnie by posmakowal! Ale nie sadze, ze go jednak tutaj gdzies dostane... Bede szukac :)
OdpowiedzUsuńDrozdzowy spod z pewnoacia kiedys wykorzystam,tym bardziej iz bocwiny Ci u nas dostatek! ;) Tylko ser trzeba bedzie 'wymienic'... Co bys polecala jako zamiennik wlasnie, co moglo by miec nieco podobny smak i teksture?
a ja wlasnie kocham caly folklor nivellois, ze juz nie wspomne o gilles'ach, ale tarcie mowie nieeeee... zupelnie nie podchodzi mi ten serek, wole ww wersji lajtowej bocwine z feta!
OdpowiedzUsuńa propos tart na drozdzowym spodzie... w piatek jadlam najlepsza tarte au sucre, w zyciu!!! w niewyglednej brasserie w Genval, podana na goraca z lodami waniliowymi....
Bardzo Ci dziękuję za podpowiedź - pojechałam do Nivelles, jadłam al d'jote i popijałam piwem, co prawda nie Jean de Nivelles, ale Gertrude de Nivelles. Al d'jote jest przepyszna! Ma tylko tę wadę, że po prostu nie da się jej zjeść samotnie; prawie się popłakałam, kiedy zostało mi jeszcze pół, a nie byłam już w stanie nawet myśleć o jedzeniu. Za dziesięć dni w Nivelles będzie parada świętej Gertrudy - pojadę i znów się najem!
OdpowiedzUsuńPiekłam z dodatkiem twarogu, jest pyszna. Dziękuję za przepis :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńByłam tam dzisiaj, kosztowałam, smakowałam i nawet spacerowałam po tych schodach! :)
OdpowiedzUsuńMam pytanie, chciałam wykorzystać ten spód na tartę, ale przy podanych proporcjach wyszło mi drożdżowe "błotko" - bura od drożdży masa o konsystencji kwaśnej śmietany, musiałam dodać na oko 2xtyle mąki, żeby utworzyło się plastyczne ciasto. Zastanawiam się, co może być tego przyczyną? Po modyfikacjach wyszło pysznie, dużo smaczniejszy spód niż kruchy moim zdaniem.
OdpowiedzUsuń