Dyniowy parmentier
ćwiartka dyni Hokaido, co przełożyło się u mnie na ¾ szklanki purée dyniowego
2 średnie ziemniaki
1 czerwona cebula
3-4 łyżki śmietany
gałka muszkatołowa
sól i pieprz
4-5 ciasteczek amaretti
przed zapieczeniem
|
Zaczynamy od obrania i pokrojenia cebuli. Delikatnie podduszamy ją na tłuszczu.
Wyjęte z rosołu mięso kroimy na mniejsze kawałki. Dodajemy do cebuli i smażymy przez kilka minut. Doprawiamy do smaku. Farsz nie powinien być zbyt suchy, dlatego jeśli zajdzie taka potrzeba, podlewamy chochelką wywaru mięsnego. Odstawiamy na bok.
Obrane i umyte kawałki ziemniaka i dyni gotujemy w osolonej wodzie. Odcedzamy i rozgniatamy widelcem na purée. Przyprawiamy, próbujemy, dodajemy łyżkę masła i łyżkę śmietany. Ważne jest, żeby purée nie było za suche.
Żaroodporne naczynie do zapiekania smarujemy masłem. Na samym spodzie układamy mięso z cebulą, a na to nasze dyniowo-ziemniaczane purée. Wierzch oprószamy pokruszonymi kawałkami amaretti i wiórkami zimnego masła.
Zapiekamy w nagrzanym do 200°C piekarniku przez około 15-20 minut, aż wierzch ładnie się przyrumieni.
Ponieważ purée z dodatkiem dyni jest dosyć słodkawe, podajemy z ostro przyprawioną sosem vinaigrette sałatą.
Smacznego i nie przegapcie dyniowej akcji u Bei!
Pyszne!
OdpowiedzUsuńDynia ma swój czas.
Swietny pomysl. Juz wiem, jak nastepnym razem wykorzystam mieso z rosolu :))
OdpowiedzUsuńP.S. A ja myslalam ze to taki golabek zawijany w kapuste :))))
Amber, miło przeczytać coś miłego z samego rana ;))
OdpowiedzUsuńMaja, na upartego to i z gołąbka zrobiłby taką zapiekankę.
chciałabym coś tak słonecznie dyniowego.
OdpowiedzUsuńOdrobina kreatywności i rosołowe mięso przestaje być nudne ;) Wspaniałe kolory przy okazji doskonałego smaku.
OdpowiedzUsuńA kiedy zupa z dyni na Halloween ? MerciDoro
OdpowiedzUsuńJestem pewna, ze pan Parmentier bylby dumny!
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl :)
PS. No i stalo sie - 'zarazilas' mnie Master Chef; ale nie to jest najgorsze. Najgorsze bylo, gdy polubilam Sabrine, a pozniej okazalo sie, ze jednak to ona odpada :( I co teraz? ;)
Hm, te amaretti mnie intryguja...
OdpowiedzUsuńA w ogole to ostatnio w ogole nie moge tu zostawiac komentarzy z konta google, pfff
fenomenalne kolory miseczek do zapiekania - pięknie komponują się z daniem. A samo danie brzmi intrygująco i bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
zainspirowalas mnie tym parmentier! u nas to danie na rodzinne wyjazdy, jak kazda bratowa ma jeden wieczor do obstawienia to jeden hachis parmentier bedzie na bank...nigdy w moim wydaniu! dzis przetestuje zatem z brukselka i mielonym...
OdpowiedzUsuń