W wersji tradycyjnej zawierają nadzienie z krabów, dzisiaj często są faszerowane krewetkami, rybami lub po prostu mielonym mięsem. Robi się je z ciasta parzonego, a po zawinięciu smaży się je w panierce na głębokim tłuszczu.
Paszteciki z nadzieniem rybnym
Rissoles de la mer (recette originale)
na ciasto
pół litra wody
płaska łyżeczka soli
porządna łyżka masła
pół kilograma mąki
farsz
2 puszki krewetek (mogą być również świeże lub mrożone)
2 puszki łososia w zalewie własnej
2 cebule
2 ząbki czosnku
listek laurowy
olej
kilka kropel cytryny
drobno posiekana natka pietruszki
przyprawy: sól, pieprz, pieprz Cayenne lub jakaś papryczka
jajko i bułka tarta do panierowania
Pół litra posolonej wody zagotować z łyżką masła. Jak tylko zacznie wrzeć, zdjąć z ognia i dodawać make, cały czas mieszając drewniana łyżką. Pod koniec może być ciężko, dlatego wyrabiam ciasto ręka w rękawiczce, albo czekam trochę, aż przestygnie, żeby dalej wyrabiać. Ciasto jest mięciutkie i elastyczne. Po wyrobieniu odkładam na bok, żeby sobie odpoczęło przez jakieś 30 minut.
Cebule drobno siekamy i wrzucamy do rondelka na rozgrzany olej. Cały czas mieszamy, żeby się ładnie zeszkliła, a nie przypaliła. Kiedy cebula się zeszkli, dodajemy drobno posiekany czosnek i mieszamy. Krewetki wyjmujemy z puszki, odcedzamy i kroimy na mniejsze kawałki. Pokrojone dodajemy do cebuli. Łososia również odcedzamy i dodajemy do rondelka. Mieszamy, dodajemy posiekaną natkę, listek laurowy, przyprawiamy (farsz powinien być delikatnie pikantny) i zostawiamy na ogniu na jakieś 8-10 minut tak, aby jakikolwiek płyn odparował z rondelka. Zdejmujemy z ognia i studzimy.
Ciasto dzielimy na kawałki, wałkujemy na blacie oprószonym mąką na grubość 2-3 mm. Wycinamy kółka trochę większe niż na pierogi. Posłużyła mi do tego mała miseczka. Układamy trochę farszu i zaklejamy brzegi tak, aby wyszedł nam zgrabny pieróg. Tak zaklejone pierogi maczamy w roztrzepanym jajku i panierujemy w bułce tartej. Smażymy na głębokim tłuszczu, aż się ładnie przyrumienią z każdej strony.
Photo TF1 |
Bonne chance Sabrina, on croise les doigts!
bardzo apetyczne! :)
OdpowiedzUsuńJaj patrzę na programy kulinarne automatycznie robię się głodna i kombinuję co można by zrobić z tego co jest w lodówce. Nie dziwię Ci się, że te paszteciki przykuły Twoją uwagę...też bym się na nie skusiła :)
OdpowiedzUsuńMoje dzieci nie chcą jeść ryb, lubią natomiast wszystko co smażone. Może to będzie na nie jakiś sposób? Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńCo za zbieg okoliczności. Właśnie piszę posta, w którym mocno zahaczam o kulinarne programy.
OdpowiedzUsuńPaszteciki bardzo przypominają mi coxinhę, a krewetkowa opcja brzmi jeszcze lepiej niż kurczak czy wieprzowina.
nie wiedziałam że krewetki można kupić w puszce, całe życie się uczymy :)
OdpowiedzUsuńJa bym spróbowała wersji wege ale ciasto tak mi się spodobało że chyba niedługo je stworzę:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis:)Uwielbiam Masterchefa( a szczególnie tego mniejszego:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo często oglądam programy kulinarne - powiedziałabym nawet, że jestem od nich lekko uzależniona. Wybór Sabriny, by do "konserwowego" zadania użyć ryb i owoców morza z puszki - bardzo trafny, wbrew pozorom te akurat konserwy mają swój wdzięk i zastosowanie:) Super przepis!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz! Będę zaglądać, bo z Belgią mam same miłe wspomnienia i skojarzenia :).
OdpowiedzUsuńcudne te pierożki, no i fenomenalne zdjęcia im zrobiłaś! Mnie się zdarza pędzić do kuchni po obejrzeniu programu, ale rzadko znajduję odpowiednie składniki, a potem zapał opada... taki ze mnie leń!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pogodnie mimo deszczu
Monika
Uwielbiam dobre programy kulinarne, Masterchef jest jednm z moich najulubienszych. A w kuchni portugalskiej smakuje mi absolutnie wszystko! Co dziwne tych pasztecikow akurat nie jadlem. :)
OdpowiedzUsuńHehehe, skąd ja to znam. Kiedyś po Masterchefie rzuciłam się do robienia rosti. Czułam, że jak ich nie zjem to umrę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...warte wypróbowania, tylko jak spalić ten nadmiar kalorii, hihihi
OdpowiedzUsuńI pomyśleć, że tak Cię natchnął serial o czarownicach :)
OdpowiedzUsuńTo zaskakujące Arek, ale przeszukałam forum kuchnia, galerie potraw, durszlak i tym podobne serwisy i jeszcze ich nie było, dlatego pomyślałam, że koniecznie trzeba je odkryć ;)) U nas były już trzy razy i za każdym razem kombinuję sobie z farszem: ostatnio związałam go sosem beszamelowym i (znowu!) były świetne. A co najważniejsze, one są smaczne i mięciutkie nawet kilka dni po, zarówno na ciepło jak i na zimno, no i idealnie nadają się do zabrania do pracy.
OdpowiedzUsuńA co do Masterchefa, to Sabrina niestety odpadła, choć wałczyła dzielnie do końca. Zostało 5 osób i widać, że wszystkie reprezentują bardzo wysoki poziom. Jutro przedostatni odcinek na tf1.
Delikatessen, tez jestem uzalezniona, a Masterchef to swietny program.
Trzcinowisko, ciasto jest swietne i nadaje sie do przeroznych kombinacji. Musze jednak przyznac, ze z nadzieniem rybnym jakos szczegolnie wspolgra.
Niedlugo jade odwiedzic rodzicow, wiec pewnie znowu zrobie ;))
Wyglądają świetnie, zjadłabym:)
OdpowiedzUsuńPatrycja, uswiadomilas mi, ze czas na powtorke ;))
Usuń