Christophe Michalak. Spójrzcie na jego zdjęcie. Jest piosenkarzem ? Nie. Aktorem? Też nie! Pewnie znany tenisista...? No też nie. Ale przystojny jest, co?
Przystojny, ale i do tego jeszcze utalentowany i utytułowany cukiernik, podobno jeden z najlepszych na świecie. Lubię zaglądać na jego stronę internetową, za każdym razem odkrywam coś ciekawego. Jego strona kipi jakąś niebywale pozytywną energią, a on sam, jak mało kto w tej branży, dzieli się chętnie swoimi sekretami i przepisami. Już kiedyś pokazywałam jego interpretację słynnej Tatin, dzisiaj coś dużego prostszego i mniej pracochłonnego. Christophe nazwał ten przepis tourtière des pommes, co mój syn przetłumaczył na pogniecioną szarlotkę. Podduszone na solonym maśle (nie bójcie się solonego masła - spróbujcie, z solonym smakują znakomicie!) jabłka zawinął w cienkie jak papier arkusze ciasta brick i zapiekł w piekarniku. Po degustacji stwierdziliśmy, że pomysł jest genialny, i że powinniśmy te jabłka robić częściej.
Jabłka zapiekane w cieście brick z przepisu Christophe'a Michalaka
5 dużych jabłek lub 6-7 mniejszych
6 arkuszy ciasta brick lub filo
10 ml likieru Grand Marnier
garść rodzynek
80 gr masła najlepiej solonego!
25 gr ciemnego cukru (użyłam oczywiście cassonade)
1 pomarańcza
Piekarnik nagrzewamy na 180 stopni.
Jabłka obieramy, kroimy na regularne kawałki i wrzucamy do rondla na rozgrzane masło. Smażymy przez kilka minut na intensywnym ogniu, dodajemy cukier, porządnie mieszamy, dodajemy rodzynki i zalewamy świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy.
Czekamy, aż co najmniej połowa soku odparuje, a jabłka będą miękkie, takie rozpływające się w ustach. Zalewamy Grand Marnier i flambirujemy. Kiedy alkohol się wypali, zdejmujemy z ognia i odstawiamy na bok.
(Bardzo mi się spodobały tak przygotowane jabłka, można je podać już w tej formie jako deser, nadziać nimi naleśniki albo zapiec z kruszonką.)
Formę na ciasto (najodpowiedniejsza będzie tortownica) smarujemy masłem i układamy w niej w formie rozety 5 arkuszy ciasta (jak byśmy robili pastillę). Smarujemy je z wierzchu miękkim masłem i układamy na nich przestudzone, odsączone owoce. (Używam łyżki cedzakowej, a resztę soku z rondla mieszam z miękkim masłem i smaruję nim wierzch ciasta.)
Wystającymi brzegami ciasta przykrywamy owoce, a ostatni arkusz układamy jakoś fantazyjnie na wierzchu.
Wsuwamy do piekarnika na 15-20 minut, aż wierzch ładnie się przyrumieni.
Kroimy jak ciasto – może się to okazać trochę trudne, bo upieczone ciasto brick jest bardzo kruche i łamliwe – i podajemy lekko przestudzone. Gdybyście jednak musieli ciasto zostawić na później, nie należy chować go do lodówki, gdyż arkusze brick przejdą wilgocią i zrobią się gumowate i ciągliwe, a jeszcze trudniejsze do pokrojenia.
Nie obraziłabym się, gdyby mi Mikołaj przyniósł pod choinkę którąś z jego książek ;))
fajny pomysł, muszę zapamiętac i wypróbować :)
OdpowiedzUsuńPogniecione ciasto? jak najbardziej mi pasuje, niech ja tylko dopadnę ciasto filo ;)
OdpowiedzUsuńciasto ciastem, ale powiedz co ty masz za machinerie do obrabiabnia jablek! wiele rzeczy w zyciu widzialam, ale czegos takiego to...
OdpowiedzUsuńTo samo pytanie mam na końcu języka ;))
OdpowiedzUsuńCo to za maszynka ???
To jest bardzo praktyczna maszynka, jak trzeba szybko i ładnie obrać większe ilości jabłek, bo ona nie tylko zgrabnie obiera, ale i wycina ogryzki i kroi na równiutkie, zgrabne talarki. Przydaje się, jak chcemy zrobić śliczną tarte aux pommes, compote dla większej ilości osób albo blaszkę jabłkowego crumbla. Tak więc następnym razem już wiesz, co dostaniesz zamiast podusi Małgo ;))
OdpowiedzUsuńPyszna szarlotka!
OdpowiedzUsuńPrzez zupełny przypadek kupiłam ciasto brick i nie miałam pojęcia co z niego przygotować. A tu proszę jaki świetny pomysł. Dzięki za inspirację.
Fajny pomysł, fajny blog.
Usuń