Poniedziałek 21 czerwca. Niby pierwszy dzień lata a na drodze szaro, buro, niczym w październiku. Z porannej ramówki zniknęła moja ulubiona poranna audycja i rozweselający głos Vanessy Klak. Termometr pokazuje zaledwie dziesięć stopni. Do tego korek i pewnie znowu spóźnię się do pracy. W takiej sytuacji nie pozostaje mi nic innego jak pomyśleć o ciepłym, cudownym mafe, które pałaszowaliśmy wczoraj na obiad, a które sobie odgrzejemy jeszcze dzisiaj wieczorem. Jestem spóźniona z tyloma sprawami, ciągle gonię, ale o mafe muszę napisać z marszu, bo jest po prostu boskie i niesł ychanie sycące. Zachęcam do spróbowania. Potrawa jednogarnkowa i beztalerzowa. Prosta i serdeczna jak prosta i serdeczna musi być kuchnia Senegalu. Biesiadnicy gromadzą się wokół misy z jedzeniem, każdy sięga łyżką po kolejne kęsy i nikt nie odchodzi głodny.
Mafe dla czterech albo i więcej osób:
1 kg mięsa (Może to być wołowina, jagnięcina albo kurczak. Ja wybrałam wołowinę. Możemy również pominąć zupełnie mięso i przygotować wersję warzywną mafe.)
2 cebule
czosnek
4-5 marchewek
połówka młodej kapusty
2 bataty (albo dynia)
4-5 rzepek
słoiczek koncentratu pomidorowego
kostka bulionowa (Jak podaje Mamadou z Afryka.org, kostka Maggi i koncentrat pomidorowy są w Senegalu składnikami praktycznie nie do ominięcia.)
200 g pasty arachidowej (Powinna to być Dakatine (Peanut butter), ale pewnie u nas nie do zdobycia, więc myślę, że masło orzechowe będzie ok, chociaż jest na pewno słodsze niż oryginalna pasta arachidowa)
przyprawy
olej arachidowy
1 ostra papryczka chili
Mięso kroimy w kostkę, solimy, podsmażamy na rozgrzanym oleju partiami i przekładamy do rondla, w którym będziemy potem gotować mafe. Do ostatniej partii mięsa dodajemy pokrojoną cebulę i czosnek. Chwilę podsmażamy i przekładamy do mięsa. Warzywa obieramy i kroimy na większe kawałki. Wszystko wkładamy do garnka razem z chili, zalewamy wodą , tak żeby przykryć wszystkie składniki i zagotowujemy. Dodajemy koncentrat, kostkę bulionową , pieprz i solimy. Zostawiamy na 30 minut. Pastę arachidową rozprowadzamy z kilkoma łyżkami gorącej wody, tak żeby ją trochę rozpuścić. Wlewamy do mafe i mieszamy. Jak pojawią się oczka tłuszczu z pasty na powierzchni, potrawa gotowa. Podajemy z ryżem. My zjedliśmy po prostu z chlebem. Było pyszne ale ciekawa jestem, co by powiedział o tym mafe Mamadou.
poniedziałek, 21 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne,po prostu piękne danie.Na pewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
Bardzo zachęcający przepis, do wypróbowania w najbliższych dniach.
OdpowiedzUsuńMogę dodać masło orzechowe! Ale odjazd, w wytrawnych potrawach jeszcze się nie spotkałam z dodatkiem masła, a że stanowi podstawę mojego żywienia to muszę ją prędzej czy później zrobić :D
OdpowiedzUsuńSuper zachecajacy przepis, choc na pewno nie uzyje kostki, tylko raczej domowy bulion. Zdecydowanie do wyprobowania przez te paste arachidowa (mozna kupic w sklepach eko na pewno). Ja co prawda teraz sie odchudzam, ale za miesiac....tylko zebym zapamietala, ze mam je zrobic :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, milej nocki.
Zdjęcie przepiękne i danie interesujące. Bataty muszą być w tym boskie
OdpowiedzUsuńA jakiego dokładnie mięsa użyłaś? Jakiej części? Czy to ma być słodkawo(arachidowo) ostre, czy raczej ostre? A rzepki - coś konkretnego, czy zwykła polska rzepa. Kurcze gubię się jak nie podane proporcje wagowe :(
tak! z chlebem.. maczając kawałeczki.. pysznie!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście wygląda na super rozgrzewającą. Ciekawy przepis.
OdpowiedzUsuńPyszne danko. Ten dodatek masla orzechowego strasznie mnie kusi. No i jeszcze to wspolne jedzenie z jednej miski :))
OdpowiedzUsuńChilli, użyłam mięsa na fondue. Późno robiłam zakupy i wzięłam to, co jeszcze w sklepie leżało na polce. Smak raczej słodkawy, ale możesz wrzucić dwie papryczki za to. Trudno te potrawy skonfrontować i z czymkolwiek porównać niestety, zupełnie nowe i nieznane smaki, dlatego lubię takie zabawy. Co do warzyw to można poszaleć: rzepki pokazałam na zdjęciu, tak naprawdę to nawet nie sprawdziłam czy to rzepki, nazywamy to navets. Przypominają mi trochę kalarepki w smaku. W oryginalnym przepisie była również okra, ale gdzie ją u nas znaleźć... ?
OdpowiedzUsuńMagdaleno, w Paryzu na pewno są jakies dzielnice i sklepiki specjalizujące sie w afrykanskich smakach i w sklepach eko tez ją na pewno znajdziesz.
Ciesze sie, ze sie wam przepis spodobal. Pyszne, pyszne - koniecznie wyprobujcie!
Świetny przepis, na pewno do zrobienia i bardzo zachęcające zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCzekam na następne afrykańskie w Twoim wykonaniu. U nas okrę można zawsze kupić w dzielnicy zwanej gettem Sztokholmu, jak i większość egzotycznych warzyw i przypraw.
No to co następne;) ?
Pozdrowienia
Piekne foty, co wpis to lepsze
OdpowiedzUsuńMam przyjaciela senegalczyka ktory mi to ugotowal. Wygladalo to troche inaczej, troche gestsze i podane z bialym ryzem. Uwielbiam ta potrawe i polecam wszystkim :)
OdpowiedzUsuńRobilam, smaczna potrawa, warto sprobowac. Podalam z chlebkiem pitta.
OdpowiedzUsuńSetiap orang punya masalah. Obat Kutil Kelamin Lebih baik mencari solusi masalahmu Obat Kencing Nanah dari pada membandingkan masalahmu dengan orang lain Obat Sipilis
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcający przepis, do wypróbowania w najbliższych dniach.and personally recommend to my
OdpowiedzUsuńfriends Thanks for posting it
usaha modal
kecil
Peluang Bisnis Modal Kecil
Peluang Bisnis Franchise Modal Kecil
10 ide bisnis franchise
Pengobatan Kanker Darah(Leukimia) Tanpa Operasi
OdpowiedzUsuń