W ostatnią niedzielę Bénédicte namówiła nas na wycieczkę na wieś pod Namur i na zbieranie pokrzyw i podagrycznika. To znaczy mnie nie trzeba było wcale namawiać, ale byli wśród nas sceptycy. Mieliśmy nazbierać również czarnego bzu. Byłam bardzo ciekawa, jak Bénédicte zamierza potem wykorzystać te zbiory i przyznam szczerze, że kiedy przystąpiliśmy do degustacji podobnej do tapenady ciemnej pasty, nie byłam w stanie odgadnąć z czego jest zrobiona. Bénédicte przygotowała dla nas coś w rodzaju pesto lub pasty z ziarenek słonecznika, liści pokrzyw i podagrycznika (tartinade de tournesol aux orties et égopodes). A ponieważ przygotowana w pięć minut tartinade zrobiła na mnie spore wrażenie, postanowiłam ukręcić podobną!
Pasta ze słonecznika, pokrzyw i podagrycznika
100 g słonecznika
50g pokrzyw albo podagrycznika (można pół na pół tak jak zrobiła Bénédicte)
2 ząbki czosnku
olej słonecznikowy
sól i pieprz
Ziarenka słonecznika namoczyć i pozostawić na co najmniej trzy godziny a najlepiej na całą noc. Uzbroić się w rękawiczki i z koszyczkiem wybrać się na pokrzywy. Zbieramy pokrzywy, ktore jeszcze nie zakwitły. Nie będzie nam potrzebny nożyk ani sekator, gdyż zbieramy tylko główki pokrzyw najwyżej do trzeciego rzędu liści od góry. W tym miejscu łodyżka jest jeszcze stosunkowo delikatna i łatwo ją złamać palcami. Po powrocie do domu robimy przegląd zbiorów. Zazwyczaj z pokrzywami przynosimy do domu po kilkanaście muszek, kilka mrówek, zdarzy sie jakaś gąsieniczka albo pająk, które musimy potem wypuścić na wolność. Mogą się nam również zaplątać jakieś trawki i listki. Przystępujemy do płukania pokrzyw. Dobrze jest je pózniej odcisnąć w wyżymarce do sałaty albo po prostu osuszyć na papierwym ręczniku bądz ściereczce.
Odcedzić ziarenka słonecznika. Obrać czosnek. Zmiksować razem wszystkie składniki, doprawić solą i pieprzem. W razie potrzeby dolać oleju - gęstość zależy od was.
Ta pasta, bo nazwa pesto zarezerwowana jest raczej dla bazylii, jest najlepsza jako zakąska w oczekiwaniu aż nam się mięso na ruszcie upiecze. Smarujemy nią chleb, krakersy albo bruschettę. Smacznego !
Podagrycznik to jadalna roślina z gatunku selerowatych. Rośnie prawie wszędzie. W ogródkach traktowana jest jako chwast. Młode liście podagrycznika mają goryczkowaty smak i zawierają mnóstwo witamin. Można z nich zrobić sałatkę albo zupę.
Przy okazji niesamowicie ciekawych rzeczy o jadalnych roślinach można dowiedzieć się z bloga Sauvagement-Bon.
Merci Bénédicte!
Recette en français: tartinade de tournesol aux orties et égopodes
aa
wtorek, 15 czerwca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Podagrycznik? Pierwszy raz słyszę tą nazwę :) Lubię najróżniejsze pesto z najróżniejszych zielonych. I też lubię do chleba! Bo właśnie, pesto nie musi być z bazylii, jak było bodajże wyjaśnione w książce-wspomnieniach Annie Hawes. Jak oświecił ją jej przyszły mąż-restaurator Ciccio, zrywając namiętnie dziką rukolę, pesto to wynik wszystkiego, co się uciera (włoski czasownik "pestare").
OdpowiedzUsuńPesto pokrzywowe brzmi nieco egzotycznie...ale na pewno jest warte spróbowania ;)
OdpowiedzUsuńJest pyszne
UsuńPierwszy raz slysze o podagryczniku ;) Pewnie to jakas roslina ktorej pelno wokol nas a na ktora wogole nie zwracamy uwagi. Z podagrycznikiem czy bez bo nie jestem pewna czy uda mi sie go prawidlowo zidentyfikowac jak juz go znajde przepis do wyprobowania.
OdpowiedzUsuńA na co byl potrzebny czarny bez ?
podagrycznik kojarzy mi się jedynie z podagrą, ale chyba lepiej nie iść tym tokiem myślenia :-D
OdpowiedzUsuńfajne takie odkrywanie, co w trawie piszczy!
pozdrawiam!
Dobry trop. Podagrycznik zwalcza podagrę czyli zapalenie stawów. I nie tylko. Wygoogluj sobie :)
UsuńPokrzyw ci u mnie dostatek i chętnie zrobię taką tapenadę.Ale podagrycznik? - hm...Czy mogłabyś wstawić jego zdjęcie,jeżeli to możliwe?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zdziwiłybyście się gdybym wam pokazała podagrycznika ;) Wszędzie go pełno, to rośnie naprawdę jak chwast.
OdpowiedzUsuńAmber, zdjęcie wkleiłam na galerii potraw : http://fotoforum.gazeta.pl/zdjecie/2306274,1,0,777,podagrycznik.html ale zajrzyj do wikipedii, tam jest lepszy obrazek.
Karola, idziesz dobrym tropem ;) ta roślina ma wiele właściwosci leczniczych oprócz swoich walorów czysto kulinarnych. Kliknij na link i poczytaj w wikipedii
Fanny, z czarnego bzu miał byc sorbet ale nie załapaliśmy się na degustację ;)
Arvén, zachęcam i dziękuję za odwiedziny.
Ptasiu, nie wiedziałam - dzięki za lekcję włoskiego ! Człowiek uczy się całe życie ;) No to mamy pesto z pokrzywy i podagrycznika a nie tylko z bazylii.
Dziękuję!
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Miss Coco, sprawdziłam,zobaczyłam.Racja! Rośnie jak chwast i wokół mnie.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam,ze jadalny jest tylko do kwietnia.Potem liście się jedynie do suszenia.
Ale gdyby tak młodziutkie zerwać, to można pastę ukręcić.
Pozdrawiam.
przepis taki fajny i korzystanie z darów natury, cudo:)
OdpowiedzUsuńja kiedyś zrobiłam muffiny z podagrycznikiem-pyszne były
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=24689
Super pesto:)
OdpowiedzUsuńTylko ja nawet jak mam zdjęcie i jakieś pojęcie to nigdy nie umiem znależć tych roślin, dokładnie jak z grzybami - jakoś się chowają przede mną;(
Pozdrowienia
ale to musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńA ja mam może głupie pytanie: co to jest wyżymarka do sałaty?
OdpowiedzUsuńzaskakujące połaczenie smaków.
OdpowiedzUsuńA jakiśl wpis o tym sorbecie z czarnego bzu będzie?
OdpowiedzUsuńAmber, wystarczy odgarnąć starsze rośliny, podagrycznik rośnie takimi łanami, żeby znalezć młode, soczyście zielone łodygi. Także tym kwietniem bym się tak nie przejmowała.
OdpowiedzUsuńMargot, dzięki za odwiedziny, pozwoliłam sobie zalinkować twoje mufiny w wątku na galerii potraw.
Lidko, u mnie trochę podobnie. Codziennie teraz na spacerze z psem rozglądam i zastanawiam czy to podagrycznik czy nie ;)) Co do grzybów, to jednak idzie mi lepiej ;)
Anonimie, nie bylam pewna czy dobrze się wyraziłam, chyba nie, skoro pojawiło się to pytanie, ale chodzi mi o taką wirówkę do odsączania sałaty.
Asieja i Paula, radzę po prostu spróbować!
Fanny, nie dorobiłam się jeszcze maszyny do lodów i sorbetów, a zamieszczam zazwyczaj przetestowane w mojej kuchni przepisy. Ale na pewno znajdziesz na jakimś znajomym blogu, a może maszynę uda mi się pożyczyć ...?
;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzieli za linkę. Poczytam sobie w wolnej chwili :)
OdpowiedzUsuńA pasta rewelacyjna. Chyba będę musiała iść z psem na spacer :)
Wciągnęłam Cię w zabawę w 10 zdjęcie - nie pytaj o co w niej chodzi bo nie mam najmniejszego pojęcia ;) Mam nadzieję, że jeszcze nie brałaś udziału...
No to dziękuję za zaproszenie, ale wcześniej wysłała je Lidka. Ze zdjęciem zwlekałam i akurat dzisiaj je zamieściłam ;)
OdpowiedzUsuńNo my właśnie wrociliśmy ;)
Gdzie ty się podziewałaś? Nudno było bez ciebie. Teraz to się przynajmniej czosnku najem i w pracy jutro będę miała chuch jak należy ;)
Ale fajne i... niezwykłe. To lubię.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak smakuje to pesto. Lubie takie odkrycia.
OdpowiedzUsuńCo do pesta to faktycznie , nie tylko z bazylii :-) i niekoniecznie z warzyw. Pare lat temu jadlam pesto bolonskie: zmielona slonina utarta z czosnkiem ,sola, pieprzem i rozmarynem. Z ichszymi tigelle -takie plaskie placki. Przekrajalo sie je ,napelnialo pestem i posypywalo parmezanem. Ciezkie, ale pyszne.
Anthony, brzmi intrygująco, chętnie bym spróbowała ;) Trzeba będzie znowu jechac do Włoch... ;)
OdpowiedzUsuńNazbieralam pokrzywek i zrobilam;) bardzo fajne i szybko sie robi. Mam pytanie: jak dlugo je potem przechowujesz w lodowce? zauwazylam, ze pesto szybko ciemnieje i przypomina raczej tapenade niz pesto. Tak pozatym smak zadziwiajacy i bardzo orginalny.
OdpowiedzUsuńOczywiscie pokrzywy i podagrycznik szybko sie utleniaja, stad ten ciemny kolor. Staram sie pesto uplynnic w ciagu dwoch dni, dluzej nie czekalam. Ciesze sie, ze smakowalo ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, zrobiłam właśnie to pesto - oczywiście można modyfikować, dodać inne przyprawy, zioła lub cebulkę - PYCHOTA - co prawda do smaku dzikich roślin trzeba się przyzwyczaić, aczkolwiek w dzisiejszych czasach, kiedy zboże jest suszone roundupem, wszystko pryskane na potęgę, a zwierzęta sztucznie karmione - nie narzekam :) bardzo dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuń