Dzisiaj w ramach szybkiego sobotniego obiadu danie rodem z USA: pieczone bataty pod kruszonką. I to wcale nie w wersji wytrawnej tylko jak najbardziej słodka kruszonka z orzechami i syropem klonowym, a do tego jakieś pieczone mięso, dlaczego by nie kurczak? Podobno zestaw pewniak na Thinksgiving. Będę to musiała kiedyś sama sprawdzić...
A tymczasem przepis znaleziony w książce Lissy Steeter « Mini cocottes » :
50 g masła
50 g mąki
50 g ciemnego cukru muscovado (użyłam oczywiście tutejszej cassonade)
50 g orzechów pekanowych
płaska łyżeczka mieszanki przypraw 5 smaków (na przykład Kamisa)
łyżka syropu klonowego
Z podanych proporcji otrzymamy jedną dużą blaszkę, tak mniej więcej na 5 osób.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Orzechy grubo siekamy. Składniki kruszonki czyli cukier, zimne masło, mąkę i mieszankę 5 przypraw mieszamy z posiekanymi orzechami i chowamy do lodówki. Bataty obieramy i kroimy w nie grubsze niż pół centymetra plasterki. Układamy luźno w żaroodpornej wysmarowanej delikatnie masłem formie. Posypujemy kruszonką, polewamy syropem klonowym, przykrywamy dokładnie folią aluminiową i wsuwamy do rozgrzanego piekarnika na 30 minut. Po 30 minutach zdejmujemy folię i z powrotem do piekarnika na 15 minut. Kruszonka powinna się przez te ostatnie 15 minut delikatnie zkarmelizować.
to przepis rewelacja!! kurcze uwielbiam bataty, a ta kurszonka to wisienka na torcie! musze koneicznie sprobowac!!
OdpowiedzUsuńślinka mi pociekła, jak zobaczyłam te zdjęcia ;))
OdpowiedzUsuńtymbardziej, że chodzą za mną te bataty od dłuższego już czasu...
Dla typowo polskich podniebień coś, hmm..., niecodziennego. To chyba dobre słowo. Ale wiesz co? Owa niecodzienność ogromnie mi się podoba!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Bataty jak skorzonera- wciąż jeszcze przede mną. A Twoje wyglądają jak świeże morele lub brzoskwinie. Bez kurczaka jak deser, a tak - zgadzam się z Olivką - niecodzienne połączenie.
OdpowiedzUsuńA to ciekawostka - b lubie slodkie ziemniaki ale w takiej wersji jeszcze nie probowalem. Z kurczakiem w dodatku :) Zobaczymy! :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo interesujące danie, tak myślę, że nie wiem czy bym się na to odważyła.
OdpowiedzUsuńA czego, mi zazdrościsz? Bo jednak nie wiem.
;)
Weroniko, kiedy patrzę na ciepłą zapiekankę z batatów i ciebie w tej snieżnej zawiei, to jednak myślę, że dobrze mi tu, gdzie jestem ;))
OdpowiedzUsuń