wtorek, 4 października 2011

Enjoy London Mum !

Enjoy London Mum – przeczytałam w sms-ie w odpowiedzi na moje obawy, czy aby w domu wszystko dobrze. I że mam się nie martwić, nie przejmować, tylko korzystać z życia. Ach, te nastolatki...


A Londyn pachniał potłuczonymi jabłkami, przepysznym ciastem marchewkowym, kawą ze Sturbucksa i niedrogą egzotyczną kuchnią take away, którą tutaj można znaleźć dosłownie na każdym kroku. A że ja naprawdę mało nowoczesna jestem i nie mam laptopa, a na zaglądanie do cyber kafejek szkoda było czasu, to i blog milczał. To gwoli usprawiedliwienia, żebyście nie myśleli, że już mi się znudziło i więcej przepisów nie będzie. Niech ja się tylko rozpakuję ;))



A tymczasem zapraszam na mały spacerek po Little Venice wśród kołyszących się na wodzie łodzi. Znacie to miejsce? 

 

Porównanie z Wenecją jest mocno przesadzone, ale cicho tam, spokojnie, zupełnie nie jak w Londynie. A może macie jakieś inne ulubione miejsca? Ulubione kafejki, ciastkarnie, knajpki, zaułki, uliczki...?
Podzielcie się adresami, na pewno nie tylko mnie, mam nadzieję, jeszcze się przydadzą.

A to odkrycie ostatniego tygodnia: londyńska artystka Laura Marling w niezwykle nastrojowym, lirycznym wydaniu.
Polecam do kubka gorącej herbaty.


Pozdrawiam jesiennie i serdecznie!



13 komentarzy:

  1. Bardzo klimatyczne zdjęcia, szczególnie to z jabłkami :) Enjoy London! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od czego zacząć?!:-) tyle tych miejsc... Cieszę się, że miło spędziłaś czas (a załapałaś się na 30-stopniowe upały ostatnich dni?).

    OdpowiedzUsuń
  3. Targ Równości (także kulinarnych) w Camden Town... i kanapkowe lunche na trawie skwerów w samym centrum! Rewelacyjne hinduskie jedzenie, małe chińskie knajpki blisko Leicester Square i trochę komercyjna, acz niezawodnie smaczna sieciowa restauracja Wagamama. No i jeszcze Oxford Street w grudniu... (zresztą co tam w grudniu, świąteczne dekoracje zaczną się pojawiać dosłownie na dniach!)... A, no i nasze poczciwe Przekąski Zakąski na tyłach stacji South Kensington. I wyprawy do sklepów po Shortbread, Stilton, dojrzały cheddar i kiełbaski ze świeżymi ziołami. Aha, no i jeszcze Tate Modern. Obowiązkowo! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. PS. Targ Różności oczywiście, nie Równości...;)

    OdpowiedzUsuń
  5. cudne zdjęcia!!!

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Borough Market.... tak wlasnie polecam go kazdemu kto kocha kucharzyc, jesc i rustykalne klimaty... no i absolutnie musze wspomniec o 'Books for Cooks' przy Portobello Raod - pisalam o niej tutaj: http://kulinarneimpresje.blogspot.com/2010/10/niech-zaswieci-sonce.html

    OdpowiedzUsuń
  7. przepiekne zdjecia!
    straszna mi zrobilas na ciasto marchewkowe :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dario, Na Portobello oczywiscie bylam, ale Books for Cooks maja takie dziwne godziny otwarcia. Zawsze trafialam na zamkniete drzwi ;((

    A z londynskich hal targowych bardzo polubilam Spitalfields.

    Delikatessen, na Wagamame ciagle sie umawialam, ale jakos szczescia do azjatyckiego jedzenia nie mam, bo nic nam z tego nie wyszlo. Ale fantastyczne sa te londynskie sieciowki - w Belgii az taki wiele ich nie mamy ;((

    Anno-Mario,
    podaj chocby jeden ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Anoushko, to prawdziwy komplement dla mnie, szczegolnie po tym, jak obejrzalam sobie risotto, jest po prostu piekne !
    A przepisu na ciasto marchewkowe trzeba bedzie poszukac, jasne ;))

    OdpowiedzUsuń
  10. Polecam Cafe Laos na Archway Road i High Tea of Highgate: http://www.highteaofhighgate.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Pisałam o Nordic Bakery tutaj: http://kawowy.blogspot.com/2011/06/korespondencja-z-uk-albo-wyznana.html
    Wspomniany już Borough Market i Columbia Road Market (to jest rynek kwiatowy, ale coraz więcej tam też niezależnych kafejek i restauracji), by wymienić tylko dwa kulinarne miejsca. Planuję zrobić post na temat mojego Londynu, będzie o wielu innych miejscach:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. londyńska jesień potrafi zachywcać ;) a jak w Londynie - to tylko joy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Porównanie z Wenecją jest mocno przesadzone, ale cicho tam, spokojnie, zupełnie nie jak w Londynie" -dlaczego? Moim zdaniem porównanie jest trafne.

    OdpowiedzUsuń