piątek, 27 stycznia 2012

Bananowy suflet

Kończąc w ostatnią niedzielę mój bananowy suflet, pomyślałam sobie, że mija właśnie rok, jak bez obaw eksperymentuję z coraz to wymyślniejszymi składnikami i wyciągam z piekarnika piękne i wyrośnięte suflety. A wszystko to dzięki Tomkowi Michalcowi, który przez kilka miesięcy wprowadzał nas w tajniki i techniki kuchni francuskiej: luzował z nami drób, oprawiał grasicę czy wędził łososia. A właściwie to dzięki BeKaPowi, od którego zaczęły się te niedzielne spotkania z Tomkiem i babeczkami. Bo jakby nie patrzeć, nasz Brukselski Klub Polek istnieje już rok, a przynajmniej dla mnie wybiła ta rocznica, bo pamiętam jak równo rok temu wyciągałyśmy z Tomkiem w kuchni u Asi piękne suflety serowe, których mogłaby nam pozazdrościć sama Julia Child. A zbieramy się nie tylko w kuchni. Rozmawiamy o książkach, spotykamy z ciekawymi ludźmi, staramy się zorganizować coś dla innych, dać coś z siebie: dużym sukcesem była zabawa choinkowa dla dzieci połączona ze śpiewaniem kolęd i dekorowaniem pierniczków, którą zorganizowałyśmy w grudniu. A w ostatnią niedzielę spotkałyśmy się z Marzeną Sową, autorką komiksowej Marzi dorastającej w blokowisku lat 80-tych. Jeśli nie znacie, to gorąco polecam, bo to trochę historia naszego pokolenia. Co prawda nigdy w papieża się nie bawiliśmy, raczej w czterech pancernych i psa, ale dywany i kryształy odkładane na czyjeś zamążpójście pamiętam. Moi dorośli belgijscy znajomi nie wstydzą się przyznać, że czytali Marzi, więc zapewniam was, że nie jest to książka wyłącznie dla dzieci ;))

A BeKaP czyli Brukselski Klub Polek otwarty jest dla wszystkich, nie tylko dla kobiet. Więcej informacji na stronie http://www.bekap.be/.





Suflet bananowy
na podstawie przepisu od Tomka:
2 raczej dojrzałe banany
15 cl mleka
2 łyżeczki cukru
laska wanilii
1 jajko + 1 białko
15 g masła
czubata łyżeczka mąki

Piekarnik rozgrzewamy na 170 stopni. W rondelku zagotowujemy mleko z cukrem i laską wanilii. Kiedy zacznie delikatnie wrzeć, zestawiamy z ognia i odstawiamy na bok.

Banany obieramy i miksujemy na purée.

Z ostudzonego mleka wyjmujemy laskę wanilii i nożykiem wydłubujemy ziarenka, które dodajemy do mleka. Trzepaczką rózgą rozprowadzamy w mleku mąkę. Używam trzepaczki, bo inaczej robią się grudki, które ciężko rozetrzeć. Ustawiamy z powrotem na ogniu i lekko podgrzewamy. Kiedy mleko zacznie gęstnieć, zdejmujemy z ognia i dodajemy purée bananowe, żółtko i 10 g masła. Porządnie mieszamy.

Ostatni etap: ubijamy pianę z dwóch białek - powinna być naprawdę sztywna. Sprawdzamy, czy jest wystarczająco sztywna, odwracając miskę do góry nogami. Delikatnie łączymy pianę z masą bananową, używając silikonowej szpatułki. Żaroodporne kokilki smarujemy masłem i wlewamy do nich masę na suflet. Kciukiem lub nożem robimy wokół brzegów naczynia mały rowek i do rozgrzanego piekarnika na 15-20 minut. W trakcie pieczenie nie otwieramy piekarnika, tylko obserwujemy przez szybkę, czy suflet ładnie się przyrumienił i urósł.



Wołamy wszystkich do stołu, bo suflet nie lubi czekać i wyciągamy z piekarnika. Podajemy natychmiast, zanim zacznie opadać.
Suflet ma z powodu banana lekko szarawy kolor, przypomina trochę miąższ świeżo upieczonego puszystego chleba. Smacznego!



20 komentarzy:

  1. uwielbiam suflety a bananowego jeszcze nie jadłam aż ślinka leci :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja przeciwnie - banany lubię sufletów, nie,

      Usuń
    2. tych sufletów muszę spróbować, to może być coś smakowitego

      Usuń
  2. no to sie pewnie spotkamy przy jakiejs bekapowej okazji! :-)

    ja tez sie wybieralam na spotkanie z m.sowa - niestety ogranela nas goroczka przedwyjazdowa w zwiazku z wyjazdem na pierwsze narty w zyciu mlodszego dzieciecia i nie wyrobilismy sie. a do bekapu wlasnie sie oficjalnie zapisuje. strasznie ci tych cwiczen z t.michalcem zazdroszcze. szczegolnie,ze mlodszy odkryl w sobie powolanie i teraz namietnie oglada na la une "comme un chef" .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, wyjątkowo sympatyczne było spotkanie. Ale ósmego marca to się pewnie sprężysz i wybierzesz? A młodszemu kibicuję i czekam na jakieś przepisy na blogu ;)) Pozostaje nam mieć nadzieję, że Tomek do Brukseli jeszcze wróci...

      Usuń
  3. Nigdy jeszcze nie robiłam sufleta. Twój wygląda tak pysznie i na dodatek jest bananowy, więc czas się zmobilizować!

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nigdy nie jadłam sufletu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny, to nic trudnego! Czas się zmobilizować ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja podobnie nigdy nie próbowałam sufletu, ale już wiem, że lubię ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Sufletów się boję robić sama, bo toto opada i w ogóle tak jakoś...lęk przed spektakularną porażką mnie powstrzymuje. Ale dla bananowego cuda chyba zrobiłabym wyjątek :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, przypomina mi trochę ciasto drożdżowe, ale... mmm pewnie się rozpływa w ustach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. luzowanie drobiu fajnie brzmi ;)
      a suflet jest perfekcyjny, podziwiam Cię bardziej z każdym postem

      Pozdrawiam
      Monika

      Usuń
  9. Ja bananki to tylko w wersji fresh, ale wyrosły przepysznie i chętnie bym spróbowała!

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedyś zrobiłam suflet bananowy, był boski!Kiedy chciałm powtórzyć okazało się, że zgubiłam przepis. No to teraz zrobię z Twojego.Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja jeszcze nigdy nie robiłam sufletu, muszę spróbować, tylko naczynia nie mam jeszcze. Bananowy na pewno bym wypróbowała!

    OdpowiedzUsuń
  12. W najblizszy weekend goscimy znajomych i chcielibysmy z nimi gdzies wyjsc na miasto. Moze tym razem nie koniecznie na malze, ale jednak typowo belgijski food, no i fajnie byloby zeby jeszcze nie bylo zbyt drogo. Mozesz cos polecic?

    OdpowiedzUsuń
  13. Ładnie wygląda, nigdy nie robiłem sufletu, trzeba będzie wypróbować :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeśli szukasz czegoś w Brukseli (??? bo nie napisałeś ;)) to można niedrogo i po belgijsku zjeść w Schievelavabo (wygooglujesz ich bez problemu). Nie pamiętam, czy mają małże w menu, ale ostatnim razem trafiliśmy na dobre carbonades, polecam tez cynaderki w sosie musztardowym. Jest też sporo dań typowych dla kuchni typu bistrot w Belgii jak tomates crevettes, krokiety krewetkowe, vols-au-vent czy bulety. Mają także oddzielne menu dla dzieci, a ceny naprawdę przystępne i jeśli nie poszalejecie z napojami, raczej się nie wykosztujecie. Jak to się mówi: nic przekombinowanego i bon rapport qualité / prix ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. skorzystałam z przepisu..dziękuję..wyszło pyszne :)

    OdpowiedzUsuń