Najzabawniejsze, że topinambur pojawił się w Europie na długo przed ziemniakiem, który go w końcu wyparł. Przez jakieś dwa stulecia poszedł w zapomnienie i ludzie przestali jeść topinambur. Dopiero w latach wojny, kiedy brakowało żywności, topinambur na krótko powrócił do łask, ratując wielu od głodu. Po wojnie znowu o nim zapomniano i teraz wreszcie przeżywa swój renesans w kuchni. Podają go znowu najwięksi i najznakomitsi szefowie. Pojawia się w menu wielu restauracji w bardzo ekskluzywnym towarzystwie, obok trufli i foie gras.
Jak widać, warto wrócić do korzeni ;)
Zapiekanka z topinamburu z suszonymi grzybami dla czterech osób
1 kg topinamburu
garść suszonych grzybów *
2 jajka
20 cl słodkiej śmietany
ząbek czosnku
łyżka posiekanej drobno pietruszki
trochę oliwy, przyprawy, sok z połówki cytryny
trochę tartego żółtego sera do zapiekania
* ( w oryginalnym przepisie były to grzyby świeże, zastąpiłam je suszonymi, które wcześniej namoczyłam, i mam wrażenie, że efekt jest jeszcze ciekawszy )
Dzień wcześniej należy pamiętać, żeby namoczyć grzyby w ciepłej wodzie.
Topinambury opłukać lub wyszorować, w zależności od stopnia zabrudzenia. Obrać i zaraz po obraniu włożyć do wody z sokiem z cytryny, żeby bulwy nie sczerniały. Gotować przez 10-15 minut w lekko osolonej wodzie, aż bulwy będą miękkie. Po przestudzeniu pokroić na grubsze plastry.
Boczek podsmażyć na suchej patelni bez tłuszczu, dodać obrany i posiekany czosnek oraz namoczone grzyby. Porządnie wymieszać, dodać posiekaną pietruszkę oraz pokrojone bulwy. Wysmarować żaroodporną formę masłem i ułożyć w niej warzywa. Śmietanę rozbełtać z jajkami, doprawić i zalać nią warzywa w formie. Posypać drobno tartym serem i zapiec przez pół godziny w piekarniku w temperaturze 170 stopni.
A gdybyście mieli dalej ochotę eksperymentować z topinamburem, to na pewno spróbować warto zupy z przepisu Lidki oraz blinów z topinamburem i niebieskim serem z przepisu Bei.
no widzę, ze mimowolnie jesteśmy nadal w temacie dziczyzny - a to dlatego, że obecnie topinambur jest hodowany bardzo często na uprawach dla zwierzyny łownej :-D nawet sobie nie wyobrażasz, jak często miałam ochotę sobie go wyrwać i zataszczyć do kuchni (niestety zawsze pojawia się ona wtedy kiedy jeszcze dostatecznie nie wyrósł lub kiedy przejadły go już dziki:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA mnie sie nie udalo w weekend kupic topinamburu choc mialam taka na niego ochote. Tez lubimy jego polaczenie z boczkiem. Moze jutro udami sie dojechac do Sekwoi. Zmotywowalas mnie jeszcze bardziej, pozdrowienia serdeczne Agnieszko, Anna
OdpowiedzUsuńPysznosci serwujesz! Tez juz od pewnego czasu zaczynam myslec o topinaburze i rozgrzewajacych, jesiennych daniach z jego dodatkiem. Suszone grzyby tutaj to z pewnoscia wielki smakowy plus! Tyle tylko, ze ja pewnie zrobilabym pol na pol z innym warzywem (ze wzgledu na 'problemy trawienne' jakich topinambur moze przysparzac ;)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Doskonała jest też przecierana zupa krem, z topinambura :-)
OdpowiedzUsuńJeszcze raz dzieki Aga za wizyte i pyszna zapiekanke. Zapraszamy czesciej:) A suszone grzybki rzeczywiscie swietnie pasuja.
OdpowiedzUsuńA ja musze koniecznie zrobic ta zupe. Autorka bloga tez o niej wspominala.
Topinambur! Jeszcze nie próbowałam, niestety nie widziałam go w marketach ani śeicówkach typu tesco, ani mniejszych np. Alma, ani na targu. Ale w piątek zaczynam poszukiwania, bo co napisałaś sprawiło, że bardzo chcę go spróbować. Pozdrawiam. Kinga
OdpowiedzUsuńKingo, to właściwie chwast, rośnie wszędzie, może nawet nie wiesz, ale gdzieś blisko ciebie i nie będziesz musiała go kupować?
OdpowiedzUsuńTopinamburowa kremowa jest już na liście do zrobienia na przyszły weekend, muszę jeszcze pomyśleć nad dodatkami ;)
Beo, jakoś szczęśliwie nie odczulam żadnych przykrości po topinamburze.
Aniu, a Sekwoi nie znam, gdzie to jest i co dobrego tam mają?
Karola, szkoda tych bulw dla dzików, ale z drugiej strony one też muszą coś jeść, prawda?
Troche bylem ostatnio zajety, ale dzis zagladam a tu tyle fajnych rzeczy!! Po prostu bomba! Zapiekanka arcyfajoska!
OdpowiedzUsuńja tez ostatnio bardzo rzadko tu zagladam, tak jak i na inne blogi zreszta - ale jedno napisze - fajnie, ze prezentujesz to zapomniane warzywo. w fr jest w miare powszechny teraz (bo jest trendy), w pl natomiast nie widzialam. swietna zapiekanka.
OdpowiedzUsuńAgnieszko,
OdpowiedzUsuńSekwoja to siec sklepow z biozywnoscia i nie tylko. Jeden z najwiekszych otworzyli calkiem niedawno w Waterloo, przy wjezdzie od strony BXL, polecam i pozdrawiam, Anna
A ja nigdy nie trafiłam na topinambura... NIe wiadziałam go w zadnym sklepie, a szkoda, bo chciałabym poeksperymentowac!
OdpowiedzUsuńAniu (Truskawkowa), wyczytałam na GP, że można było na allegro kupić. Warto tez popytać znajomych działkowiczów.
OdpowiedzUsuńAniu (Pomidorowa), dzięki za namiar, jakoś zupełnie nie znam tutejszego rynku bio. Na szczęście znajduję wszystkie warzywa u mnie na targu.
Arku, po lekturze twojego postu o bażantowych uszkach, to dla mnie prawdziwy komplement.
Magda, zaglądaj, kiedy masz ochotę, zawsze mi milo. Taki lajf, wiem coś o tym.
Znakomita propozycja, na pewno skorzystam z przepisu. I grzyby i boczek na pewno znakomicie się komponują z topinamburem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam goraco z zasypanego śniegiem Sztokholmu:)
Czy topinambur trzeba koniecznie obierać.? Obiło mi się o uszy, że nie ...
OdpowiedzUsuńO topinamburze pierwszy raz usłyszałam od Bei. Poszukiwania w PL nie przyniosły efektu, dopiero wizyta we Włoszech zaowocowała poznaniem tego smaku. Jak dowiedziałam się, że topinambur i Jerusalem artichoke to to samo, to okazało się, że mam na niego masę przepisów. Podobno dziko rośnie po polach, ale jeszcze go nie znalazłam. Zostaje mi sklep.
OdpowiedzUsuńTapitapi pewnikiem zawita w moim koszu zakupowym.
OdpowiedzUsuńUprawiam i używam od kilku ładnych lat...nadmiar sprzedaję leśnikom ,którzy obsadzają brzegi lasów aby dziki nie wchodziły w szkodę rolnikom ...
OdpowiedzUsuńZrobiłam zapiekankę z topinambura, rewelacja
OdpowiedzUsuń