1 kg mięsa z młodego dzika
butelka czerwonego wytrawnego wina
1 cebula
2 ząbki czosnku
1 marchewka
1 pomidor sparzony i obrany ze skórki
łyżeczka pieprzu brazylijskiego
2 gałązki tymianku
2 ładne gruszki
3 łyżki galaretki z czerwonych porzeczek lub konfitury
5 cl koniaku
sól i pieprz
Dwa dni wcześniej :
Warzywa obieramy i kroimy w kostkę. Mięso kroimy jak na gulasz. Solimy, przyprawiamy pieprzem, mieszamy z pokrojoną cebulą, marchewką, czosnkiem i koniakiem. Zalewamy winem, dodajemy tymianek i wstawiamy do lodówki na dwa dni.
Po dwóch dniach:
Przecedzamy wszystko. Oddzielamy mięso od warzyw. Podsmażamy je na rozgrzanym oleju, tak żeby się ładnie przyrumieniło. Przekładamy do rondla, w którym będziemy dusic mięso. Zalewamy marynatą z warzywami i dusimy przez dwie godziny mieszając od czasu do czasu i pilnując, żeby się nic nie przypaliło.
Gruszki obieramy i kroimy w ósemki. Rozgrzewamy masło na patelni i podsmażamy przez chwilę gruszki, posypując je rozkruszonym w moździeżu pieprzem brazylijskim. Pod sam koniec gotowania gulaszu dodajemy galaretkę lub konfiturę z porzeczek, mieszamy, doprawiamy jeśli czegoś brakuje i podajemy z gorącymi gruszkami. Po dwóch godzinach mięso jest bardzo mięciutkie i smaczne. Z dziczyzny nadal jednak wolę bażanta.
A tak było na spacerze wczoraj. Dzisiaj zdjęć nie zrobiłam, bo bez przerwy padał śnieg.
bardzo interesujące, szczegolnie to mięso z dzika, nigdy nie miałam okazji spróbowania :)
OdpowiedzUsuńha tak sie zasatanawialam czy to to sie marynuje u Ciebie bo to przepis ktory wpadl mi w oko i mam zamiar przetestowac po swietach! Natomiast widzialam dzis w sklepie filet de marcassin za 59 euro/kg, mam nadzieje ze w delhaize bedzie tanszy!!!
OdpowiedzUsuńMój mąż byłby zachwycony takim obiadem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na odpowiedź na maila :)
Coś wiem o tej zimie - moja Ciocia z Belgii dzwoni do mnie i opowiadała mi ostatnio o zimie która ich zaatakowała...pytam na to, ile mrozu. Odpowiedź - minus dwa!!
OdpowiedzUsuńPrzy naszych -18 to prawie jak upał ;)
Dziczyzna fajowa, jakoś mi się z zimą kojarzy :)
Hihihi , u mnie na ogrodzie Guapie snieg sięga do brzuszka. Zasypało.
OdpowiedzUsuńDobrze że rodzina dojechała.
Ustroiłam dzis choinkę i kominek.
Buziolki w noch
ps ze szczecina jechali 15 godzin-moze chcesz do nas przyjsc na świeta?
a wg mnie młody dziczek nie ma sobie równych! przepis porywam. pozdrówki
OdpowiedzUsuńMagda k., kiedyś musi być ten pierwszy raz ;)
OdpowiedzUsuńOla, fakt: marcassin masakrycznie drogi nawet w delhaizie niestety. Chyba dlatego wolę między innymi bażanta ;))
Droga Asiu, odpiszę, na pewno!
Arven, fakt, że przy polskich mrozach, te belgijskie wysiadają, ale weź pod uwagę, że to kraj, który śnieg znal dotąd z widokówek, toteż jak tylko troszeczkę go tutaj popada, to nikt nie jest na to przygotowany. Nikt nie ma zwyczaju zmieniania opon na zimowe, w sklepach nie można kupić soli kuchennej, bo skończyła się sól jakakolwiek i teraz kuchenna się posypuje, a śniegu nie spadło troszeczkę tylko bardzo dużo. Słowem, chaos i dezorganizacja.
Ty mnie Hania nie strasz ;)) Podobno w piątek ma być lepiej, słonecznie i sucho. Za zaproszenie bardzo dziękuję, mam nadzieję, że okoliczności nie dadzą mi z niego skorzystać.
Karolciu, jak patrzę na ilość dziczyzny u ciebie w jadlospisie, to myślę, że znasz się na rzeczy i na pewno masz rację.
Wygląda przepysznie! Ale mam teraz smaka na dzieczyznę!
OdpowiedzUsuń