Dzisiaj ze świątecznego numeru Saveurs wybrałam dla was przegrzebki, stosunkowo proste a zarazem widowiskowo podane: w takich małych indywidualnych rondelkach, zapieczone pod cienką warstwą ciasta francuskiego. W piecu ciasto pięknie się podnosi, niczym puchowa pierzynka. Nawet jeśli nie macie zamiaru robić przegrzebków, warto ten pomysł wykorzystać. Można w ten sposób podać na przykład zupę cebulową i zamiast z grzankami zapiec ją właśnie pod ciastem francuskim. Będziecie mieli przy stole frajdę rozkruszając łyżką złocistą skorupkę i maczając sobie jej kawałki w sosie czy zupie. I pewnie zbierzecie masę komplementów za niebanalną prezentację. Polecam.
Przegrzebki z porami zapiekane pod ciastem francuskim dla czterech osób
po trzy przegrzebki na osobę (moga być oczywiście mrożone)
2 ładne pory
2 cebulki szalotki
szklanka białego wytrawnego wina
szklanka gęstej słodkiej śmietany
gotowe ciasto francuskie
przyprawy, trochę masła i oleju
Cebulki obieramy i kroimy w listki. Pory kroimy na krótsze kawałki, a te na cienkie paseczki jak makaron tagliatelle lub spaghetti. Na łyżce masła podduszamy cebulkę – powinna się delikatnie zeszklić. Dodajemy pory, porządnie mieszamy i podlewamy winem. Kiedy wino odparuje, sprawdzamy czy pory są już miękkie. Jeśli nie, podlewamy jeszcze trochę wina i dusimy jeszcze przez moment, aż do odparowania wina. Kiedy uznamy, że pory są wystarczająco miękkie, dodajemy śmietanę, przyprawiamy i zdejmujemy z ognia.
Piekarnik rozgrzewamy na 210 stopni.
Przegrzebki po rozmrożeniu najlepiej opłukać pod zimną wodą i osuszyć na ściereczce. Smażymy je na porządnie rozgrzanej patelni na łyżce oleju, na silnym ogniu. Głównie chodzi o to, żeby usmażyly się z wierzchu (w srodku powinny być surowe) i żeby uzyskać ładny efekt, bo tak naprawdę przegrzebki będą piekły się jeszcze w piekarniku.
W każdym rondelku układamy trochę porów, które polewamy sosem. Na porach układamy po trzy przegrzebki na rondelek. Brzegi rondelka smarujemy roztrzepanym żółtkiem. Ciasto francuskie po wyjęciu z lodówki warto rozwałkować. Wycinamy z niego placki w formie rondelków, które następnie przyklejamy do brzegów rondelka dociskając palcami. Wierzch ciasta smarujemy roztrzepanym żółtkiem i natychmiast wsuwamy do piekarnika na 15 minut.
Taki efekt osiągniemy po zapieczeniu.
Merci Saveurs !
Fantastyczny pomysl! Jako amatorka wszelkiej masci owocow morza na pewno po niego siegne :)
OdpowiedzUsuńmmmmmmmm,alez pysznosci!!!!!rozmarzylam sie z rana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Agnieszko,
OdpowiedzUsuńmasz racje, ze sposob podania jest bardzo atrakcyjny dla oka. Wyprobuje go na pewno. Ale ja nie zamienilabym ich tradycji kulinarnych zwiazanych z Bozym Narodzeniem na nasze. Owoce morza, ostrygi, dziczyzne mozna przeciez jesc niemal przez caly rok. Belgowie pytani o ich swiateczne tradycje odpowiadaja: indyk, ostrygi i raclette...Nie zazdroszcze...Pozdrawiam serdecznie, Anna
Czy ja Ci juz pisałam, jak ja sie ciesze że mieszkamy za miedza. I nic sie nie martw, ja do Ciebie nawet z tego mojego Belvaux na taaaakie pysznosci to zawsze przyjade.
OdpowiedzUsuńMoze zmienimy umowe. Ja ci Kota do roboty, a ty mi obiadki ooooo hihi
Jeśli chodzi o moje swieta w belgii- to od 3 lat wogóle sie nie przejmuje i gotuje w domu wigilie polska i juz
Buziole w noch
alez bym zjadła !
OdpowiedzUsuńAniu,
OdpowiedzUsuńmi sie taki swiateczny fusion marzy, nie potrafie sobie odmowic i jednego i drugiego. Poza tym w mieszanych rodzinach obce nam tradycje swiateczne tez trzeba umiec docenic i jakos pogodzic, stad moim zdaniem taki fusion fajnie sie sprawdza. Kiedys na swieta w Belgii udalo mi sie zrobic fantastyczny bulion z foie gras, do ktorego podalam placuszki z naszych suszonych grzybow. Wszyscy go do dzisiaj wspominaja, bede musiala odtworzyc ten przepis.
A raclette to raczej nie jest potrawa swiateczna, no chyba, ze komus brakuje wyobrazni.
Haniu, no to przyjezdzaj kobieto! Ja czekam;)
OdpowiedzUsuńPanno Koko, a ja myślała, że Saveurs jest amerykański, amoze kurcze też jest. Lubie. I czaję się na przegrzebki, ale kurcze u mnie to cała wyprawa by je zdobyć.
OdpowiedzUsuńRozne juz paye probowalem ale przegrzebkowego jeszcze nie - trzeba sprobowac!
OdpowiedzUsuńUwielbiam świąteczne magazyny pełne inspiracji i pięknych zdjęć - oglądam je pasjami:) A "czapeczki" z ciasta francuskiego stosuję dośc często, nawet z zupełnie zwyczajnych potraw robią coś specjalnego. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGospodarna, Saveurs jest amerykanski i jest drugi Saveurs francuski. Umyslilam sobie, ze zrobie bedac na swieta w Polsce, wiec daj cynk, gdzie mozna kupic. Mysle sobie, ze mrozone to powinny byc do kupienia w supermarketach...?
OdpowiedzUsuńArku, to nie do konca taki paj jest, probuj, probuj ;)
Lady, ja jestem zawsze oblozona magazynami, pietrza sie na krzeslach, na parapetach, nawet pod stolem w kuchni leza ;)) ale ja tak lubie je miec pod reka ;) Rowniez pozdrawiam !
To danie trafia w mój gust w 100%. Nigdy nie odważyłam się jeszcze piec przegrzebków, bo boję się, że nie wyczuję stopnia upieczenia i wyjdą gumowe. Zawsze smażę je na patelni, ale będę musiała posiąść ten inny stopień wtajemniczenia i upiec j kiedyś.
OdpowiedzUsuńP.S.U mnie też magazyny się piętrzą po kątach. ;)
Pod warunkiem, ze ten gość cos mi ugotuje hihihi
OdpowiedzUsuńjuz drugi dzień na HAMBURGERZE jade, bo kocisko remontuje
ach, to jedzonko wyglada wspaniale:) juz mi slinka cieknie:)
OdpowiedzUsuńBedzie jak znalazl do moich mini coocottes ktore po swietach wreszcie do mnie dotra.
OdpowiedzUsuńSaveurs juz przeczytalam do poduszki, zarowno grudniowe jak i swiateczne, a na rano do pociagu mam inna smakowita lekture: przewodnik po Brukseli na slodko, polecam :-)
Karolino, lepszy przegrzebek niedosmażony niz przesmażony ;)) W tej wersji jest łatwiej: smaży się go właściwie dla efektu. Nieważne, że w srodku jest jeszcze surowy. A potem on sobie dochodzi w tym rondelku w piekarniku, jak ryż pod kołdrą ;))
OdpowiedzUsuńHania, gdyby nie ten śnieg, to bym przyjechała z menażką zupy ;))
Ola, ja cały czas myślałam o twoich rondelkach robiąc te przegrzebki ;))
Będziesz mi musiała przysłac ich zdjęcie po prostu.
No tak, zdjecia zapomnialam zrobic! Moje cocottes-serca zostaly ochrzczone.
OdpowiedzUsuńTak jak piszesz bardzo proste i efektowne danie. Uzylam sojowego odpowiednika smietany zeby mnie malz nie oskarzal ze chce go dobic bomba cholesterolowa. Do tego jedlismy salate i troche bagietki do maczania w sosie smietanowo-porowym. Pycha!