środa, 29 grudnia 2010

Bretońskie naleśniki gryczane z wędzonym łososiem

Przyznam szczerze, że za naleśniki zabieram się przeważnie na kolację i wtedy, kiedy nie mam już żadnego pomysłu. Liczy się, żeby było szybko i prosto. Do środka trafia wtedy to, co się z lodówki nawinie, w najlepszym wypadku jest to szpinak, pieczarki i jakiś ser. Dzisiaj jest inaczej: mam urlop, ślizgawkę taką za oknem, że aż strach wychodzić z domu, no i rozwalony samochód. Jednym słowem idealne warunki, jak to napisała ostatnio Przytulanka, na siedzenie w domu i na robienie naleśników. I tym razem były to te specjalne naleśniki z mąki gryczanej, takie, jakie można zjeść w Bretanii, no ewentualnie w Normandii. Przepis na galettes zaczerpnęŀam z Larousse gastronomique, a nadzienie to już wspomnienie pewnej majówki



Galettes de sarrasin
proporcje na 15-16 naleśników:


200 g mąki gryczanej
50 g mąki pszennej
40 cl mleka
szczypta soli
1 jajko
masło najlepiej solone do smażenia 


nadzienie :
20 cl słodkiej śmietany
sok z cytryny
kilka plasterków wędzonego łososia
solirodek ze słoika w zalewie, czarna ikra, albo po prostu posiekany koperek 


Wymieszać mąkę pszenną i gryczaną w misce i dodać szczyptę soli. Jajko roztrzepac z mlekiem i dodać do miski. Dokładnie wymieszać tak aby nie było żadnych grudek. Odstawić na co najmniej półtorej godziny. Gotowe ciasto ma konsystencję bardzo gęstej śmietany.

Naleśniki smażymy na solonym maśle. Ponieważ ciasto jest bardzo gęste i niezbyt chętnie samo rozlewa się na patelni, pomagamy sobie rozsmarowując je specjalnym patyczkiem. Kiedy naleśnik zetnie się z jednej strony, przewracamy go na drugą stronę i dosmażamy. 


Śmietanę wlać do małego rondelka, podgrzać i zakwasić kilkoma kroplami soku z cytryny lub szczyptą kwasku cytrynowego (
śmietanę można też doprawić chrzanem, który fajnie pasuje do wędzonego łososia). Łososia pokroić w paseczki. Na naleśniku jeszcze na patelni układamy trochę łososia, polewamy zakwaszoną śmietaną i dodajemy albo ikrę, albo koperek albo solirodka. Zakładamy brzegi w tradycyjną kopertę i podajemy.  Popijamy oczywiście cydrem słuchając jakichś celtyckich melodii sprzed lat ;)

7 komentarzy:

  1. Nigdy nie jadłam solirodka. Dopiero teraz, z Twojego bloga dowiedziałam się, że coś takiego istnieje. Zaintrygowałaś. W Polsce pewnie nie można go kupić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Solirodek smakiem przypomina troszeczkę kapary w zalewie (można go więc zastąpić kaparami), chociaż jest na pewno mniej kwaśny. Nawet rośnie w Polsce, ale objęty jest całkowitą ochroną. I tego nie mogę zrozumieć, jak tutaj, pomimo że jest zbierany i zjadany nie wyginął a w Polsce tak...?

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa roslinka. Przypomina mi szparagi. Cos nieciekawego musi sie dziac nad polskim morzem, jesli taka roslinka nie ma ochoty tam rosnac.
    Serdeczne pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Coco uważaj, bo ja mam mieć teraz zachcianki. Zaraz Kocisko będe po nalesniki do Ciebie wysyłac hihihi

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi te bretonskie jakos nie chca wychodzic... Oni je tam smaza we Francji na takich specjalnych plytach grzewczych a nie na patelni, moze to dlatego. Dzieki temu sa ogroooomneee i tak ladnie daja sie skladac w taki zgrabny kwadracik.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się, że znowu piszesz i przede wszystkim w kuchni działasz ;)) bo martwiłam się po tym wypadku o Ciebie.
    A ta ikra to nie to samo co kawiar?

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie w Bretanii jadłam je pierwszy raz i bardzo mi smakowały. Twoje wyglądają bardzo apetycznie, chyba największa pora zrobić je samemu w domu!
    Pozdrawiam serdecznie i szczęśliwego Nowego Roku Ci życzę:)

    OdpowiedzUsuń