Koniecznie musisz spróbować tych czekoladek – oświadczyła moja przyjaciółka, kiedy obładowane wracałyśmy z sobotniego targu w podparyskim Sceaux. Trzeba przyznać, że w porównaniu ze starannie ułożonymi w piętrach pralinami z witryn, jakie znam z Brugii czy z Brukseli, wystawa butiku Patricka Roger wyglądała co najmniej minimalistycznie. Z kolei pomysł, żeby czekoladki opakować dla kontrastu w szmaragdowo-turkusowy kartoniki wydał mi się strzałem w dziesiątkę. Po chwili wahania byłyśmy w środku.
Żeby opisać kreacje Patricka Roger, użyłabym słów: gourmand, sensuel et dépaysant. Gourmand, bo z każdą kolejną czekoladką miałam ochotę sięgnąć po następną, a na usta cisnęło się pytanie: A ta? Z czym jest? Sensuel, bo z pudełkiem czekoladek Patricka Roger zamknęłabym się najchętniej sama w pokoju i oddała rozkoszom degustacji. W końcu dépaysant, bo każda z kolejnych czekoladek przenosi nas w inny zakątek świata, a to do Ekwadoru, a to na Madagaskar, albo na Wyspę Świętego Tomasza czy do Włoch. Bo Patrick Roger, podobnie jak inni najznakomitsi cukiernicy specjalizujący się w wyrobach z czekolady, sam jeździ po świecie w poszukiwaniu tych najlepszych i najsmaczniejszych ziaren kakaowca, a jego czekoladki to interesująca gra kontrastów, której naprawdę trudno się oprzeć. Od lat eksperymentuje z zaskakującymi połączeniami smaków: w jego pralinach znajdziecie kandyzowany imbir (polecam czekoladkę Beijing), obok limonki nutę bazylii (Delhi) albo tymianku (Zanzibar). Nie zdziwcie, jeśli traficie na ziarenko kwiatu soli ;)
Nic dziwnego, że dzięki swoim oryginalnym kreacjom, trafił na listę najlepszych rzemieślników Francji otrzymując w 2000 r. tytuł MOF (Meilleur ouvrier de France*), a kilka lat później okrzyknięto go najlepszym czekoladnikiem Paryża.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat stworzył sieć butików w centrum Paryża (adresy znajdziecie na stronie internetowej patrickroger.com), ale jego atelier nadal mieści się w podparyskim Sceaux, gdzie osiedlił się kilkanaście lat temu z rodziną. Teraz bardzo poważnie myśli o otwarciu punktu sprzedaży za granicą. Podobno mogłaby to być Bruksela (!!!). Nie mam wątpliwości, że da sobie radę z konkurencją i znajdzie tutaj klientów. Co prawda zakupy u Patricka Roger mogą pochłonąć niemałą sumkę, ale zapewniam, że wasze podniebienie prędko tych czekoladek nie zapomni.
Patrick Roger słynie również z oryginalnych rzeźb czekoladowych. Walentynki były dla niego okazją, żeby w czekoladzie uwiecznić kobiece kształty.
A gdyby ktoś miał ochotę przyjrzeć się dokładniej recepturom Patricka Roger, radzę zajrzeć do jego książki „Fort en chocolat” wydanej kilka lat temu. Patrick Roger wyznaje w niej, że zjada dziennie około 400 g czekolady, czego w ogóle po nim nie widać. Na zdjęciu przypomina raczej zapalonego rugbymana niż artystę, i to z miłości do rugby powstaje właśnie kolejna oryginalna czekoladka, w której Patrick Roger chciałby połączyć piwo i kakao.
Vivement Patrick Roger à Bruxelles!
Patrick Roger
47 rue Houdan
92330 Sceaux
www.patrickroger.com
--------------------------------------------------------------------------------------
*Meilleur Ouvrier de France to prestiżowy tytuł, o zdobycie którego konkurują najlepsi w swoim rzemiośle, nie tylko w zawodach związanych z gastronomią. Mistrzostwa trwają kilka dni i spośród kilkuset uczestników tytuł ten zdobywa zaledwie kilku z nich. Dyplom MOF, uprawniający do noszenia charakterystycznego dla tego tytułu kołnierzyka w barwach narodowych Francji, laureaci otrzymują z rąk ministra edukacji narodowej. Medale zaś wręcza sam prezydent Republiki. Tytuł istnieje od 1929 r.
czwartek, 10 marca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniale zachęcający wpis - mogę tylko żałować, że raczej nie mam szans na spróbowanie tych smaków.
OdpowiedzUsuńChyba, że i w Polsce będzie można je kupić, ale to raczej mało prawdopodobne.
Pozdrawiam:)
UHMMMMMMMMMMMMMMMMMm! Mniam - coz za czekoladowy wpis! Najlepsze czekoladki jakie jadlem w zyciu mam rzut beretem od domu - no, moze dwa! 40point5atottoemezzo. Rowniez jesz prawdziwa pasje i milosc + znaczna czesc dla bezglutenowcow itd i zero uszczerbku na smaku. Ktokolwiek bedzie w Londku - polacem z calego serca! Ale i tych paryskich cudeniek bym skosztowal z wielka checia!
OdpowiedzUsuńAle chętnie spróbowałabym tych pyszności...wyglądają obłędnie i zgodzę się, że turkusowe pudełka do strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuńPiękny wpis!! Teraz wiem co zawsze mnie ciągnęło do Sceaux...te czekoladki...niestety nie dałam rady go odwiedzić. Karygodne...teraz już wiem ;) Ja poproszę czekoladkę z nutą bazylii i imbirem..mmm... Jak to dobrze mieć takie przyjaciółki!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa opowiesc! ide schrupac jakas czekoladke, roniac lzy, ze to nie ta paryska:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wyglądają niesamowicie. Całe szczęście, że zjadłam przed chwilą coś słodkiego, bo inaczej skręcałoby mnie przed monitorem.
OdpowiedzUsuńnajbardziej podobają mi się zielone i to coś w słoju w kolorze czarnej porzeczki - bardzo apetyczne.
Coco daj koniecznie znac jak powstanie butic w brukseli. Choć...
OdpowiedzUsuńPlanujemy na kwiecień, maj, jednodniową wycieczkę do Parii więc może tam sie dorwe bo sliny nie moge opanować. Buziole w noch
mniam! pyszności! w takim otoczeniu mozna zbzikować od nadmiaru wrażeń :D
OdpowiedzUsuńCzy tam obłędnie pachniało czkeoladą? Mi zaapchniało jak tylko otworzyłam tego posta :)
czy ja na jednym ze zdjeć nie widzę przypadkiem śliwek w czekoladzie?
miłego dnia!
cudowne czekoladowości..
OdpowiedzUsuńto w kolorze czarnej porzeczki to pewnie pâtes de fruits, takie jakby galaretki ale chyba bez zelatyny sie je robi (nie jestem pewna). Wygladaja bardzo apetycznie i chetnie bym sprobowala! Co do czekoladek to jednak zadowole sie belgijskimi ;-)
OdpowiedzUsuńCudownosci!!!
OdpowiedzUsuńEVE, to nie sliwki tylko imbir w czekoladzie, przepyszny!
OdpowiedzUsuńA to w sloju to oczywiscie, jak zauwazyla Ola, pates de fruits, ktore robi sie wylacznie z owocow i cukru.
Arku, pasjonaci w swoim rzemiosle sa wszedzie, trzeba umiec tylko ich znalezc. Nie tylko wielkie nazwiska sie licza.
Hania, trzymam reke na pulsie i pewnie bede ich pierwsza klientka ;)
Pozdrowienia niedzielne od polamanej grypowo miss_coco !
Ha, w belgijskiej czesci ELLE à table wyczytalam ze Patrick Roger otworzyl sklep na Sablon i od razu mi sie skojarzylo ze Ty o nim pisalas ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ola
Ola, gdzie dokladnie ?
OdpowiedzUsuńNo wlasnie znajomi z Paryza wychwalali, ze ma gdzies otworzyc w Brukseli w okolicach Grand'Place, ale nikt nie wiedzial, gdzie dokladnie. Na pewno sie tam wkrotce wybiore.
No wlasnie nie wiem, gdzies jeszcze widzialam info ze pod koniec listopada sie otwiera, a w ELLE ze "wlasnie sie otworzyl" na Sablon. Jak sie czegos wiecej dowiem albo zobacze na wlasnie oczy to napisze ;-)
OdpowiedzUsuńOto adres :
OdpowiedzUsuńPlace du Grand Sablon 43
1000 Bruxelles
Tel : 003 225 147 046
Du lundi au dimanche
10h - 19h
Dta
Usuń