Dopóki jej tutaj nie spróbowałam, ten pomysł wydawal mi się co najmniej dziwny. Dodaje się tutaj liście sałaty do tradycyjnego stoempa, różne typy sałat dusi na maśle i podaje jako jarzynkę do mięsa. No i zupa - warto spróbować. Taką zupę robi się dosłownie w przysłowiowe pięć minut. Tak żeby znaleźć czas na naprawdę wiosenny spacer, tym bardziej, że od jakichś dziesięciu dni pogoda nas po prostu rozpieszcza. Oby tak dalej!
Wiosenna zupa z sałaty, rukoli i trybuli
proporcje na 6 talerzy zupy
główka sałaty
garść rukoli
duża łyżka drobno posiekanej trybuli (w Belgii jest niesłychanie popularna i poza sezonem kupuję ją mrożoną w kostkach jak szpinak)
2 ziemniaki pokrojone w drobną kostkę
2 cebule
łyżka serka boursin lub innego
przyprawy
trochę masła
półtora litra bulionu
Sałatę obrać z zewnętrznych liści (odłożyć dla królika lub chomika) i umyć. Na rozgrzanym maśle poddusić pokrojoną na piórka cebulę, dodać sałatę i smażyć aż zwiędnie. Dodać garść rukoli, wymieszać i poddusić. Zalać bulionem, wrzucić dość drobno pokrojone ziemniaki, drobno posiekaną trybulę i gotować, aż ziemniaki będą miękkie (dlatego lepiej drobno pokroić ziemniaki - zupa nie powinna gotować sie długo). W międzyczasie przyprawić solą i pieprzem.
Po zdjęciu z ognia zmiksować na gładki krem, dodać łyżkę serka boursin (a jeśli nie mamy boursin, możemy pokombinować z serkiem typu Filadelfia albo po prostu śmietaną.) Wymieszać, aż ser się rozpuści. Spróbować i ewentualnie doprawić wedle upodobania.
Przy okazji kilka migawek z naszego wczorajszego spaceru po ruinach opactwa w Villers-la-Ville (Abbaye de Villers-la-Ville). W czasach swojej świetności musiało być imponujące, a i dzisiaj robi wrażenie, choć po Rewolucji Francuskiej, kiedy opactwo rozwiązano, a poklasztorne zabudowania przez lata stanowiły źródło materiałów budowlanych, zostały tylko ruiny. Polecam, jeśli macie ochotę troszeczkę się wyciszyć i uciec od gwaru "wielkiego miasta". Ruiny opactwa znajdują się w starannie utrzymanym zamkniętym parku, a porośnięte bluszczem mury potrafią zauroczyć (Wyobraźcie sobie, jak pięknie muszą wyglądać jesienią!). Park znajduje się zaledwie 45 km od Brukseli, bez trudu można dotrzeć tam koleją. Polecam!
www.villers.be
ciekawa ta Twoja zupka i ma taki super wiosenny kolorek:)
OdpowiedzUsuńCudowne opactwo! Kocham wszelkie nastrojowe, klimatyczne miejsca przepełnione duchem historii. Twoja zupka idealnie pasuje do tamtejszej zieleni i jestem bardzo ciekawa jak smakuje, bo brzmi bardzo ciekawie!
OdpowiedzUsuńCoco, te 5 minut to coś dla mnie, ale trybula nie do znalezienia...
OdpowiedzUsuńGdybym mieszkała w Brukseli już w weekend zwiedzałabym to niezwykle urokliwe opactwo:)
u nas tez wiosna na calego! a o zupie z salaty nie slyszalam, tym bardziej wiec jestem zaintrygowana! :-)
OdpowiedzUsuńEwelajno,
OdpowiedzUsuńMyślę, że trybulę można pominąć. Zmieni to co prawda smak zupy, ale tylko nieznacznie.
o, i widzisz od razu lepiej:) Zatem do zrobienia!
OdpowiedzUsuńRobiłam sałatę duszoną na bekonie w zeszłym roku (wyszła fenomenalna!), mam też przepis na duszenie zieleniny na czosnku - dlatego podejrzewam, że ta zupa musi być przepyszna, szczególnie z ziołowym serkiem śmietankowym. Od razu czuje się wiosnę!
OdpowiedzUsuńFaktycznie ciekawy pomysl! Robilam kiedys zupe z dodatkiem rukoli, ale mnie nie przekonala. Moze pora sprobowac jeszcze raz?
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam trybuli - w Polsce chyba nie do kupienia. Zupę z rukoli już robiłam i bardzo mi smakowała. Musze spróbować kiedyś także z dodatkiem sałaty.
OdpowiedzUsuńniezwykle wiosennie tu u Ciebie :)) U nas dopiero nieśmiało się pojawiają jej oznaki ;)
OdpowiedzUsuńpodobnie jak hania-kasia jeszcze nie jadłam, więc ciekawi mnie jej dodatek :) A zupa z rukoli, mniam!
Miłego dnia!
W tym parku wychodża niesamowite zdjęcia slubne. Jestem TOTALNIE chora, wiec nie całuje dzis w nos.
OdpowiedzUsuńMiss,mi przychodzi to do głowy,bo robiłam już zupę z roszponki,rukoli,kolendry i różnych sałat.
OdpowiedzUsuńTwoja też bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam!
Jejku, kolor ma zajefajny, tylko skąd tu trybule wytrzasnąć? nigdy nie widziałam w żadnym sklepie. Może by w doniczce jakoś wychodować ?
OdpowiedzUsuńCiekawe czym mona zastąpić trybulę. Zupa brzmi bardzo fajnie, choć do wiosny w Sztokholmie jeszcze daleko - dziś spadł kolejny śnieg;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak dla mnie nowość.. zupa i sałata? Uwielbiam nowinki.. i ten kolorek przypomina, że już wiosna nadeszła ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
o takiej zupie,albo podobnej,ale w kazdym badz razie z salaty na pewno juz pare razy czytalam,nie gotowalam jej nigdy,jakos tak....hmm... omijalam ja ....choc musze przyznac,ze zachecilas mnie,bo smacznie brzmi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Nie wiem, co mnie dopadło, kiedy robiłam zakupy na cały tydzień, ale syn twierdzi, że kosz wypelniłam najróżniejszymi sałatami. Tak więc żyjemy o zupie i sałatkach w tym tygodniu, bo jakoś trzeba teraz tę zieleninę przejeść ;))
OdpowiedzUsuńDzisiaj zupę skomponowałam tak: 1 cebula, 2 ziemniaki, 1 sałata, kawałek kalafiora. Robię identycznie jak tę powyżej, wychodzi trochę delikatniejsza w smaku. Gorąco zachęcam do eksperymentowania nie tylko z masłową ;))
Lidko, trzymam kciuku, żeby wiosna szybko przyszła!
Fanny, myślę, że na jakimś forum ogrodniczym należałoby poszukać.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze !
Ognicho będzie będzie- w koncu w kwietniu moje urodziny, więc może połącze jedno z drugim.
OdpowiedzUsuńJak na chwile dzsiejszą to własnie jestem na antybiotyku-zapalenie gardła się przyplatało. wrrrrr
Piękna emaliowana miseczka i myślę, że pycha zupka.
OdpowiedzUsuńMniam!
Od jakiegoś czasu frapuje mne co można zrobić z sałaty na ciepło i Twoja zupa to doskonała podpowiedź!Bardzo fajny przepis, oryginalny i niezwykle inspirujący :-) szkoda tylko, że z tą trybulą w Polsce jest tak ciężko...
OdpowiedzUsuń