Najwyższy chyba czas, tymczasem u nas na obiad była zupa rzeżuchowa, chociaż jeśli dokładnie poszperamy w wikipedii to była to zupa z rukwi, a my na Wielkanoc wysiewamy pieprzycę siewną, bo tak naprawdę nazywają się te rośliny.
Rzeżucha wodna czyli rukiew (cresson de fontaine/Nasturtium officinale) jest w Belgii uprawiana i tak popularna, że kupicie ją w pęczku w każdym supermarkecie. W Polsce rośnie niestety tylko dziko i objęta jest ścisłą ochroną. Można ją przygotowywać podobnie jak szpinak, można dodać surowej do sałatki ale ja najbardziej lubię ją w zupie. Na 4 porcje potrzebny jest jeden pęczek, 2 średnie ziemniaki i jedna cebula. Rzeżuchę delikatnie płuczemy, osuszamy, usuwamy grubsze łodyżki i razem z poszatkowaną cebulą wrzucamy na łyżkę masła do rondelka. Powinna zwiędnąć podobnie jak szpinak i zmniejszyć objętość. Zalewamy 1.5 litra wody i dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki. Solimy. Po jakiejś półgodzinie warzywa powinny być miękkie. Miksujemy i przyprawiamy. Można zaciągnąć śmietanką lub mlekiem.
PS: O rukwi wspominała już kiedyś Kikkera, rukiew występowała też w pięknej sałatce na Kwestii smaku.
niedziela, 21 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz