Nie jestem zbyt dobra w układaniu życzeń, lepiej mi idzie z przepisami, ale chciałabym życzyć wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Oby starczyło nam odwagi i wiary, żeby zrealizować nasze najśmielsze i najskrytsze marzenia i oby dopisało nam zdrowie – to chyba najważniejsze. Szczęśliwego Nowego Roku!
Dzisiejszy dzień upływa w Belgii pod znakiem odwiedzin i składania sobie noworocznych życzeń. Rodziny zbierają się przeważnie u najstarszej osoby w rodzie, która częstuje wszystkich takimi oto wafelkami nazywanymi tutaj galettes de Nouvel An (kto ma belgijską teściową, ten wie, o co chodzi). Niektórzy nazywają je również galettes de bonan, albo gaufrettes. Każda szanująca się gospodyni przygotowuje na ten dzień ciasta z kilograma mąki a wypieczenie go zajmuje często dwie godziny jeśli nie więcej. Ale co zrobić jak się chce wszystkich poczęstować i obdarować, bo galettes dostajemy również na drogę. Jest też petite goutte czyli kieliszek domowej nalewki, którą coraz częściej wypiera szampan albo jakieś sympatyczne musujące wino. A wafelki najlepiej smakują umoczone w kawie.
Noworoczne belgijskie wafelki
200 g mąki
200 g miękkiego masła
200 g cukru
2 torebki cukru waniliowego
5 jajek
szczypta soli
Rozbijamy jajka i rozdzielamy białka od żółtek. Do żółtek dodajemy cukier i porządnie mieszamy. Dosypujemy mąkę i znowu mieszamy, a potem miękkie masło. Białka ubijamy na sztywną pianę i dodajemy na samym końcu. Wyrobione ciasto przykrywamy kuchenną ściereczką i odstawiamy w spokojne miejsce. Przez noc ciasto powinno stwardnieć.
Następnego dnia nakładamy łyżeczką do kawy ciasto na gofrownicę i pieczemy. Przestudzamy na kratce i układamy w metalowym niezbyt szczelnym pudełku.
Jeszcze raz wszystkiego dobrego! Miło mi, że tu zaglądacie.
Naj Naj Naj Cocuś.
OdpowiedzUsuńZaglądam i zaglądam i dopiero teraz widzę te tajemnicze wafelki. Gdyby dodać mleka - to byłyby gofry?
OdpowiedzUsuńDużo dobroci i dużo zdrowia w nowym roku :)
Czy ja Ci już pisałam, że lubię belgijską kuchnię, choć nigdy w Belgii nie byłam?
Serdeczności!
bardzo fajna tradycja :)
OdpowiedzUsuńteż nie jestem najlepsza w życzeniach.. napiszę więc tylko: najlepszego na NOWY ROK :)
Rzeczywiście, przemiły ten zwyczaj obdarowywania wafelkami.. Świetnie wyglądają..
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze w nowym roku:))
Viri, pomimo tego, że w Belgii świąt nie obchodzi się tak uroczyście jak u nas, trochę tego typu tradycji przetrwało. Bardzo bardzo dawno temu takie wafelki rozdawano pod kościołami w dzień Nowego Roku i stąd ten zwyczaj. Ci, którzy mają liczne rodziny, chodzą cały dzień od domu do domu i cały dzień na tych wafelkach, bo nic innego w ten dzień się nie podaje ;)
OdpowiedzUsuńAn-niu, gofry to na inne okazje się piecze, nie dzisiaj. Te wafelki poza kształtem w ogóle gofrów nie przypominają. A ja Ciebie An-niu rozumiem jak najbardziej, bo to bardzo ciekawa kuchnia jest ;)
Haniu, jak tam po świętach? Goście jeszcze są czy już można Was napadac z życzeniami?
Najlepsze życzenia noworoczne :) Wafelki pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądają te wafelki:) wszystkiego dobrego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńbardzo mi się wafelki podobają :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego !
Tobie rowniez wszystkiego dobrego i spelnienia marzen w nowym roku!
OdpowiedzUsuńA wafelki boskie. W ogole nie ma to jak gofry w Belgii. I tym sposobem narobilas mi ochoty na mala wycieczke.
Piękne wafelki! Tradycja wspaniała.
OdpowiedzUsuńSmacznego i dobrego 2011!
Muszę wypróbować
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, wcale nie przypominają gofrów chociaż tak ludząco są podobne. Teraz wiem skąd ta tradycja. Sąsiadka poczęstowala nas wczoraj wieczorem, jak wróciliśmy z Polski. Jednak wolę gofry ;)
OdpowiedzUsuńWitaj! Fajnie, że "uczysz" swoich czytelników, do których z radością należę, kuchni, tradycji i zwyczajów belgijskich. Dla mnie to wszystko zupełne nowości... Zanim przeczytałam Twój przepis byłam święcie przekonana, że proponujesz gofry z ciasta drożdżowego... A tu niespodzianka! Przepis zapisuję i muszę wypróbować! Bardzo jestem ciekawa czym też Belgowie obdarowują się na Nowy Rok:) Pzdr i życzę dużo słodkich chwil w Nowym Roku Aniado
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!!!
OdpowiedzUsuńa wafelkiem to sie bardzo chetnie poczestuje:)
No to ja wpadam na te wafelki, bo moja przyjaciółka, która jakiś czas tam(u Ciebie, w Belgii) spędziła, mówi, że belgijskie są najlepsze:). Zwyczaj ciekawy:)A gofrownicę to Ty chyba masz też belgijską, prawda?
OdpowiedzUsuńNajpiękniejszego w tym nowym roku! Zatem zdrowia, odwagi i realizacji! Pozdrawiam pięknie!
gofrownice dostałam pod choinkę, więc z wielką ochotą wypróbuje ten przepis :)
OdpowiedzUsuńA więc to te klasyczne goferki :) Urocze :)
OdpowiedzUsuńBrakowalo mi takiego przepisu na prawdziwe gofry! Postaram sie jeszcze w ten weekend przetestowac, choc moja gofrownica troche grymasi...
OdpowiedzUsuńRaz jeszcze wszystkiego dobrego!
Droga Beo,
OdpowiedzUsuńnie odpisywałam przez dłuższy czas na komentarze a tymczasem nie tylko Tobie jestem winna wyjaśnienie: to nie są te najbardziej znane gofry belgijskie, to nie są w ogóle gofry! Zdjęcie wprowadza was chyba w błąd ;)
W smaku i teksturze to te galettes przypominają ciasteczka a nie gofry, choć wyglądają właśnie jak gofry. Myślę, ze ty chciałabyś zrobić gofry z Liège, które ze względu na taki nieregularny kształt bardzo do tych galettes są podobne.
Wiosanno,
podobnie, to nie są te klasyczne goferki ;)
Aniudo,
na te gofry z ciasta drożdżowego przyjdzie niebawem pora ;)
No tak, masz racje... W pierwszej chwili myslalam wlasnie o tych z Liège. Ale to nic, te tez pysznie brzmia :)
OdpowiedzUsuń