środa, 2 lutego 2011

Moje ulubione naleśniki

À la Chandeleur, l'hiver se meurt ou prend vigueur – mawiają tutejsi albo jeszcze inaczej - À la Chandeleur, le froid fait douleur - co przetlumaczymy – W Matki Boskiej Gromnicznej zima daje o sobie boleśnie odczuć.

I to nawet bardzo bolnie. Mróz wrócił i mieliśmy dzisiaj przysłowiową szklankę. I pewnie nie ja jedna leżałam na chodniku. Najlepiej byłoby w ogóle nie wychodzić z domu, tylko siedzieć w ciepłej kuchni i smażyć naleśniki, bo tak obchodzi się tutaj drugiego lutego Matki Boskiej Gromnicznej. 



Moja ulubiona wersja to naleśniki jeszcze na patelni polane sokiem z cytryny, masłem, i posypane tutejszym ciemnym cukrem, który bardzo łatwo rozpuszcza się i karmelizuje. Mój syn z kolei naleśniki najbardziej lubi bez niczego. 
A Wy? Nutella, domowe powidła, owoce? A może ser? Bardzo jestem ciekawa...

19 komentarzy:

  1. ja najbardziej lubię naleśniki jako deser czyli z serkiem mascarpone, prażonymi orzechami, bananami, z toffi i polewą czekoladową

    jadłam takie może ze dwa razy w życiu i tęsknię za nimi bardzo

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja najbardziej lubię z serem i cynamonem, powidłem śliwkowym mojej babci, dobrym drzemem z malin bądź truskawek i ze wszelakimi owocami i bitą śmietaną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. moje ulubione sa robione z ciasta drozdzowego. Podane z syropem klonowym lub konfitura pomaranczowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Naleśników w zasadzie nie lubię, ale chyba takie z cukrem i sokiem cytrynowym bądź pomarańczowym to byłoby to... Albo z sosem ze świeżych owoców :)

    OdpowiedzUsuń
  5. An-no, no jak można nie lubiec naleśników ???

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja najbardziej lubię chyba Crepes Suzette, czyli de facto właśnie to, co Ty:) Na słodko jadam też z owocami tropikalnymi, ewentualnie z dodatkiem słodkiego serka (choć niekoniecznie) - ale, podobnie jak Nina, lubię je przede wszystkim jako deser (jedzenie słodkich naleśników jako danie główne w pewnym sensie oznaczałoby dla mnie, wielbicielki wytrawnej kuchni, że właśnie przeszła mi koło nosa jakaś wspaniała pikantna potrawa obiadowa;)). Natomiast bardzo lubię naleśniki z mąki gryczanej, na słono - i mogę jeść je w różnych postaciach, choć szczególnie lubię, gdy jest w nich jajko sadzone:)

    OdpowiedzUsuń
  7. jutro mam na sniadanie nalesniki, moze wyprobuje ten przepis ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. jeszcze nigdy nie próbowałam naleśników z sokiem z cytryny - wygląda to na duże niedopatrzenie!

    P.S.
    mam nadzieję,że się za bardzo nie potłukłaś na tej szklance?

    OdpowiedzUsuń
  9. Masło i cukier ok, ale cytryny nigdy nie dawałam; spróbuję. A najczęściej to z twarożkiem utartym z żółtkami i cukrem waniliowym (obowiązkowe trochę rodzynek).

    OdpowiedzUsuń
  10. Spróbuję według Twojego przepisu. Ostatnio zasmakowałam z powkładanym do środka serem camember, i z konfiturą borówkową na zewnątrz, Pycha:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba najbardziej lubie Crepes Suzette, ale zwyklymi nalesnikami ze slodkim twarozkiem i rodzynkami tez nie pogardze. ;) Ostatnio jadlam na angielski sposob - cieply nalesnik skropiony cokiem z cytryny i posypany drobnym cukrem. Cudownie chrzesci pod zebami i ten kwasek! :) A Moja Babacia orbila spuer nalesniki z musem jablkowym, a potem je odsmazala, az byly chrupiace. Bardzo za nia i tymi nalensikami teksnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawiam się jak oni to we Francji robią że im takie ładne koperty z naleśników wychodzą...?

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak! I moje, i moje :) Nie ma lepszych!!!

    Miss Coco, kiedyś rozmawiałyśmy o mulach z koprem włoskim, ale nie pamiętam gdzie rozmawiałyśmy. Wydaje mi się, że wspominałaś wtedy o jakimś przepisie właśnie na mule & fenkuł. Podasz? Bo i jedno i drugie czeka w lodówce na jutrzejszy obiad :)

    A przegrzebki z cykorią to poezja. Zjedliśmy w ostatni WE :)

    OdpowiedzUsuń
  14. olśniło mnie!
    znalazłam :)
    Miłego WE

    OdpowiedzUsuń
  15. ja najbardziej lubie takie grubasne, z chrupiacymi brzegami, usmazone na smalcu i posypane gruboziarnistym cukrem. a do tego szklanka herbaty. czyli - malo wysublimowany zestaw wiejski z czasow PRL-u. ale ja wtedy bylam mala dziewczynka. a wiadomo - wszystko ( naogol ;-) co nam sie kojarzy z dziecinstwem ma najpiekniejszy smak... :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. A słyszałaś o naleśnikach z mąki kasztanowej?

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja uwielbiam takie deserowe nalesniki zrobione z nadzieniem-sosem z:
    Ananasa obsmażam na maśle sklarowanym, sciągam z patelni, a na maśle poananasowym krótko smażę łyżkę posiekanego imbiru, skórki z cytryny i dodany na koniec miód i kieliszek rumu jesli ktos lubi. Aromat jest oszałamiający! Trochę wycieka jesli sie tego uzyje jako nadzienie ale jesli jako sos to juz lepiej. Spróbujcie a potem postarajcie się opanować ochotę do wylizania talerzyka;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Oj Ania, to brzmi niebywale kusząco ;)

    Jeszcze sie nie dojrzałam do zakupu mąki kasztanowej... Ale słyszałam rzecz jasna. Gospodarna Narzeczona ma takie na swoim blogu.

    Jswm, no własnie mocno, bardzo mocno potłukłam. Czy my mamy jakoś po drodze?

    Fanny, oni je przede wszystkim smażą na takich specjalnych płytach a nie patelniach. Dzięki temu wychodzą im cieniutkie i duże naleśniki, które można potem zawinąc w kopertę.

    Anoushko, i jak mule? Udały się?

    Maya, z ciasta drożdżowego nie znałam, chyba ze to racuchy są jakieś? Masz gdzieś przepis?

    Widzę, że każdy ma jakieś naleśniki, za którymi tęsknimy jak za przysłowiową madlenką Proust'a ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. uwielbiam naleśniki:) ten przepis na pewno wypróbuję. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń