To cudowne, wyjątkowo korzenne i aromatyczne gofry. Mam ochotę nazwać je adwentowymi goframi. Znalazłam je na blogu Seven Spoons i przygotowałam na korzenny tydzień, który juz po raz trzeci organizuje Ptasia. A przepis starannie sobie zanotowałam i gorąco go wam polecam do wypróbowania.
Korzenno-bananowe gofry drożdżowe
Banana Bread Yeasted Waffles
(z podanych proporcji wychodzi 14-15 sztuk)
80 g masła
250 ml mleka
280 g mąki
5 łyżek ciemnego cukru
2 jajka
3 banany
2 łyżki naturalnego jogurtu lub kwaśnej śmietany
½ łyżeczki soli
1 ½ łyżeczki drożdży w proszku
½ łyżeczki cynamonu
¼ łyżeczki gałki muszkatołowej
¼ łyżeczki imbiru
6-8 goździków roztartych w moździerzu
Mąkę wymieszać z drożdżami, cukrem i przyprawami. W lekko ciepłym mleku rozpuścić masło i dolać do mąki z przyprawami. Porządnie wymieszać, tak aby nie było grudek. Jajka roztrzepać i dodać do ciasta. Odstawić na kilka godzin, żeby wyrosło. Najlepiej ciasto przygotować wieczorem i odstawić na noc albo wcześnie rano, żeby były gotowe na podwieczorek.
Zanim zaczniemy piec, rozdusić widelcem 3 banany. Wymieszać z jogurtem i dodać do ciasta na gofry. Piec w dobrze rozgrzanej gofrownicy przez 6-8 minut. Podawać posypane cukrem pudrem. Cudownie smakują też z grzanym winem.
A ta piosenka codziennie rano przypomina mi w radiu, że do świąt zostały niecałe cztery tygodnie!
Miss, one muszą być fantastyczne:) do tego wyglądają na chrupiące:) Muszę sobie takie sprawić - te korzenie działają zbawiennie w taki deszczowy dzień jak dzisiaj...
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie korzenne gofry.. intensywny zapach przesiąka do mózgu i pobudza pracę komórek :D A może to dzięki bananom? :D
OdpowiedzUsuńNa pewno bym je sobie zrobiła, gdyby nie "drobny" szczegół- nie mam gofrownicy. Dla takich gofrów chyba warto pomyśleć o nowym zakupie;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają! Połączenie korzennych aromatów i banana musi być bajeczne. Szczególnie w gofrach :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam gofry w każdej postaci, a te korzenne muszą smakować wprost nieziemsko :)
OdpowiedzUsuńEwelajno, są bardzo chrupiące, tak bardzo chrupiące, że aż podrażniłam sobie kąciki ust ;)) Po pewnym czasie oczywiście lekko flaczeją. Wsuwam je wtedy do tostera i z powrotem są takie jak lubię. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńSue, tego jeszcze nie czytałam, ale żeby poprawić sobie samopoczucie (dzisiaj u nas strajk i jechałam o pol godziny dłużej do pracy) jestem w stanie w to uwierzyć ;))
Burchymiwbrzuchu, niedługo Mikołaj, mam nadzieję, że byłyście grzeczne ?
;))
Lovelykate, zapewniam, że tak. Następnym razem rozduszę na pewno grubiej te banany, bo prawie ich nie poczułam w tych gofrach... Zdecydowanie pierwsze skrzypce grały przyprawy.
Olka, po prostu spróbuj ;))
No to ja teraz strzele z grubiej rury: nigdy nie jadlam gofrow:( Slowo daje, nigdy. A jak widze takie piekne jak u Ciebie, to od razu mam ochote je sprobowac...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Kurcze, Konsti! Nigdy nie byłaś na koloniach jakichś nad morzem, gdzie gofry z budki z bitą śmietaną i jagodami sprzedawali...? Gdzieś ty się uchowała ?! Do Belgii będziesz musiała do nas przyjechać ;))
OdpowiedzUsuńUwielbiam gofry : )A Twoje to się świetnie wpisują w ten grudniowy czas:)
OdpowiedzUsuńNa kolonie jezdzilam w gory, nad morze to do rodziny do Gdanska - i na tym polegal problem, cala rodzina blizsza i dalsza (z moimi rodzicami na czele...) uwazala, ze gofry sa niezdrowe, przeslodzone i ze dzieciom kategorycznie nie mozna dawac takiego paskudztwa:) No i tak bylo, od gofrow (i frytek oraz innych produktow na czarnej liscie) trzymano nas z daleka. A jak juz doroslam, to jakos nigdy nie mialam ochoty na gofry, to chyba efekt tego prania mozgu w dziecinstwie:))). No a teraz we Wloszech to juz w ogole nie ma pokusy, bo gofry sa tu wyjatkowo malo popularne.
OdpowiedzUsuńJak jednak zobaczylam Twoje gofry korzenne, to sobie pomyslalam, ze chetnie bym czegos takiego sprobowala...
Pozdrawiam serdecznie.
Taaak, ja myślę, że to jednak dobrze, że nie mam gofrownicy...
OdpowiedzUsuńA teraz przeczytałam komentarz Konsti i za głowę się złapałam, bo wakacje bez gofrów to nie były wakacje ;) W Karwi były pyszne, a w Ustroniu Morskim - ba... No tak, ale ja z kolei w góry pojechałam 1szy raz dopiero w liceum.
OdpowiedzUsuńNo nie Ptasiu ? Ja juz tu mysle, zeby jakas skladke zrobic i gofrownice Konsti wyslac ;))
OdpowiedzUsuń:)))
OdpowiedzUsuńNie ma to jak akcje charytatywne, zwlaszcza przed swietami Bozego Narodzenia:)