poniedziałek, 6 grudnia 2010

Zapiekane gruszki w winie

Oj bardzo świątecznie zrobiło się na blogach. Zewsząd pachnie kandyzowaną skórką i pierniczkami. Kuszą wprawną ręką lukrowane gwiazdeczki i pierniczkowe domki. Czuję się trochę jak Jaś i Małgosia, tym bardziej, że sama jeszcze żadnego piernika nie zagniotłam i nie nastawiłam. W pierwszej kolejności muszę pogodzić się ze śniegiem, który z tego co widać za oknem, nie ma zamiaru odpuścić - w środę nie pozwolił mi na noc wrócić do domu, i od tego czasu pilnuję, żeby zawsze mieć w samochodzie przynajmniej jakieś ciastka i trochę wody do picia. Więc żeby nadrobić blogowe zaległości i wprowadzić choćby odrobinę świątecznego klimatu polecam wam jeden z najnowszych klipow Coldplay, Christmas lights, i coś słodkiego, przywodzącego na myśl grzane wino (zwane popularnie przez znajomych węszonem) ze świątecznego jarmarku, a mianowicie gruszki w winie. Ale nie takie zwyczajne gruszki. Z wina przygotowujemy krem, którym zalewamy owoce, żeby je upiec w kąpieli wodnej, a na samym końcu posypujemy całość ciemnym belgijskim cukrem cassonade albo muscovado i karmelizujemy w piekarniku. Gruszki rozpłyną się wam w ustach, obiecuję.


na 4 porcje :

350 ml czerwonego wytrawnego wina
łyżka miodu lub syropu z agawy
pół łyżeczki cynamonu
pół łyżeczki mieszanki przypraw 4 smaki, na które składają się pieprz, gałka muszkatołowa, goździki i cynamon
4 ładne gruszki
100 g cukru
4 żółtka
200 ml gęstej słodkiej śmietany
trochę cukru muscovado (ja użyłam tutejszej cassonade)

Wino wlewamy do małego rondelka i zagotowujemy z łyżką miodu i podanymi przyprawami. Obieramy gruszki. Warto obrać je w ten sposób, żeby zachowały się ogonki. Będzie je można wtedy pokroić w plastry, tak żeby gruszkę rozłożyć jak wachlarz. Gruszki wkładamy na pięć minut do gotującego się wina. Odcedzamy a pozostałe w rondelku wino redukujemy do połowy. Zdejmujemy z ognia i dodajemy śmietanę.

Piekarnik ustawiamy na 160 stopni.

Żółtka ubijamy z cukrem na gładką jasną masę i na samym końcu ciągle ubijając dodajemy śmietanę z winem. Gruszki układamy w żaroodpornych niezbyt wysokich naczyniach i zalewamy masą. Ustawiamy na blaszce i pieczemy przez 15 minut w kąpieli wodnej.



Przed samym podaniem posypujemy cukrem muscovado i wstawiamy do bardzo gorącego piekarnika z włączoną górną grzałką na 5/8 minut, tak żeby cukier się ładnie skarmelizował. 






13 komentarzy:

  1. Uwielbiam polaczenie gruszek, wina i korzennych przypraw! Ten jajeczno-smietanowy krem jest dla nich wspaniala otoczka. Bardzo smakowita propozycja :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pyszności! Akurat jestem po kolacji i chętnie nadziałabym na widelczyk kawałek gruszki ze zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też żadnego piernikowego ciasta nie zagniotłam.Stawiam na szybkie ciasto na pierniki.
    Twoje gruszki wynagradzają te śnieżne szaleństwa.Przepis wykorzystam wkrótce. Może zapakuję do auta na wypadek trudności z powrotem do domu...

    OdpowiedzUsuń
  4. mmm, muszę spróbować

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy ty dzisiaj tam z Belgii na temat spekulosów nie powinnaś nadawać ;) Mikołaj był ? Serdeczności i trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja Ci powiem, że nie jestem jeszcze gotowa na umieszczanie świątecznych przepisów. Upiekłam ciasto świąteczne, ale nie jest jeszcze udekorowane, upiekłam pierniczki, ale też nie ozdobiłam. Na razie nie widzę sensu pieczenia ciasteczek i innych wynalazków - bo to zaraz zjem i tyle będzie. Gruszki w winie, natomiast, to zupełnie inna bajka, uwielbiam je zawsze i chętnie bym się do Twojego stołu dosiadła.

    OdpowiedzUsuń
  7. ale pysznosci:) chetnie bym pojadla takich gruszek:)

    OdpowiedzUsuń
  8. odjęło mi mowę. cóż za wykwintny, królewski deser!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tez bym zjadła takie gruszki zapieczone, nabrałam ochoty :) I masz śliczną podkładkę, zieloną, w gwiazdki!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej
    No jak ja sie ciesze, że do Ciebie trafiłam.
    A w jakim regionie mieszkasz? No to wreszcie kogos znalazłam, kto tu tez, tak jak i ja mieszka.
    Ja obecnie wynajmuje dom we florennes ale kupuje dom gdzie indziej.
    W belgii od 3 lat

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja akurat za piernikami i pierniczkami nie przepadam, nawet moge powedziec, ze ich nie lubie. Oczywiscie robie i to ostatnio w duzych ilosciach, ale dla innych i do dekoracji choinki. Za to te Twoje gruszki...oj zjadlabym z wielka przyjemnoscia.

    OdpowiedzUsuń
  12. Lubie Twoj smakowity blog...
    Mam pytanie: gdzie kupujesz przyprawy?Masz jakies specjalne miejsce w Brukseli?

    pozdrawiam, mamcia2synow(nie wiem czy mnie pamietasz)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Mamciu! No pewnie, ze pamietam i milo mi, ze tutaj zagladasz!
    Z przyprawami to bardzo roznie, chodzi ci o jakies konkretne, bardzo egzotyczne? Lubie kupowac na arabskich stoiskach na rynku, a te zwyczajniejsze po prostu w supermarkecie. A jak juz potrzebuje jakichs naprawde unikatowych, to da sie je znalezc w Mmmmh, o ktorym pisalam wczesniej - ich stoisko z przyprawami moze przyprawic o lekki zawrot glowy ;)

    OdpowiedzUsuń