Nigdy nie byłam wielką fanką Jamiego, ale powoli zaczynam zmieniać zdanie. Wpadła mi w ręce ostatnio u znajomych jego książka Rock'n Roll cuisine. Jest tam sporo przepisów z włoskich wędrówek Jamiego i nie są to bynajmniej tagliatelle i spaghetti. No dobra, te też są, ale obok są również caramellas i culurzones. Co proszę ? Tak, tak: culurzones albo jeśli ktoś woli culingionis, w zadziwiający sposób przypominające nie tylko kształtem, sposobem klejenia ale nawet nadzieniem nasze ruskie.
Culurzones robi się na Sardynii z nadzieniem z młodego świeżego sera pecorino, gotowanych i rozgniecionych ziemniaków, oraz drobno posiekanej świeżej mięty.
Jamie rzecz jasna musiał coś w tym przepisie ulepszyć i muszę przyznać, że całkiem fajnie mu to wyszło. Więc oprócz ziemniaków jest i pieczona czerwona cebula, jest i nuta balsamico, a zamiast świeżego pecorino dostępniejsza ricotta. Wiem, że do Jamiego nie muszę was przekonywać, więc może spodobają się i wam te pierogi?
Przepis pochodzi z Rock'n Roll cuisine.
Ruskie z przepisu Jamiego
250g mąki
150 ml ciepłej wody
porządna łyżka smalcu
szczypta soli
2 ładne duże czerwone cebule
kilka gałązek świeżego tymianku
ocet balsamiczny
400 g ziemniaków
150 g ricotty
50 g tartego parmezanu
na sos: garść pinioli
ocet balsamico pół szklanki
100 g zimnego masła
1 duża czerwona cebula
przyprawy
kilka listków rukoli do przybrania
Piekarnik rozgrzać na 180-200 stopni. Cebulę pokroić w ćwiarki bądź ósemki i ułożyć na blaszce z gałązkami tymianku. Skropić delikatnie oliwą i polać 10 łyżkami balsamico. Przykryć folią aluminiową. Na blaszcze obok ułożyć nieobrane, wyszorowane i ponakłuwane widelcem ziemniaki. Włożyć obie blaszki do piekarnika na 40 minut. (Użyłam tak, jak radzil Jamie, odmiany ratte - bardzo drobnych ziemniaków. Jeśli będziecie mieć większe ziemniaki, 40 minut na pewno nie wystarczy, więc po wyjęciu cebuli zostawcie ziemniaki jeszcze na co najmniej 20 minut).
W międzyczasie zagniatamy ciasto z podanych składników.
Po przestudzeniu ziemniaki obieramy ze skórek i rozgniatamy widelcem. Cebulę z grubsza siekamy, a najprościej będzie i ziemniaki i cebulę przepuścić przez maszynkę lub przez specjalną praskę. Dodajemy ricottę, parmezan i porządnie przyprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem.
Wałkujemy ciasto i lepimy pierogi. Gotujemy w osolonej wodzie.
porządna łyżka smalcu
szczypta soli
2 ładne duże czerwone cebule
kilka gałązek świeżego tymianku
ocet balsamiczny
400 g ziemniaków
150 g ricotty
50 g tartego parmezanu
na sos: garść pinioli
ocet balsamico pół szklanki
100 g zimnego masła
1 duża czerwona cebula
przyprawy
kilka listków rukoli do przybrania
Piekarnik rozgrzać na 180-200 stopni. Cebulę pokroić w ćwiarki bądź ósemki i ułożyć na blaszce z gałązkami tymianku. Skropić delikatnie oliwą i polać 10 łyżkami balsamico. Przykryć folią aluminiową. Na blaszcze obok ułożyć nieobrane, wyszorowane i ponakłuwane widelcem ziemniaki. Włożyć obie blaszki do piekarnika na 40 minut. (Użyłam tak, jak radzil Jamie, odmiany ratte - bardzo drobnych ziemniaków. Jeśli będziecie mieć większe ziemniaki, 40 minut na pewno nie wystarczy, więc po wyjęciu cebuli zostawcie ziemniaki jeszcze na co najmniej 20 minut).
W międzyczasie zagniatamy ciasto z podanych składników.
Po przestudzeniu ziemniaki obieramy ze skórek i rozgniatamy widelcem. Cebulę z grubsza siekamy, a najprościej będzie i ziemniaki i cebulę przepuścić przez maszynkę lub przez specjalną praskę. Dodajemy ricottę, parmezan i porządnie przyprawiamy solą i świeżo mielonym pieprzem.
Wałkujemy ciasto i lepimy pierogi. Gotujemy w osolonej wodzie.
Teraz sos: piniole należy uprażyć na suchej patelni. Cebulę na sos obieramy i kroimy w piórka. Wrzucamy na patelnię i szklimy na oliwie. Kiedy będzie już w miarę miękka, zalewamy balsamico i mieszamy. Dodajemy bardzo zimne masło z lodówki i rozprowadzamy je w sosie z balsamico. Dzięki masłu sos stanie się aksamitny i nabierze konsystencji emulsji. Doprawiamy i tak przygotowanym sosem polewamy pierogi przed podaniem, posypujemy uprażonymi piniolami i dekorujemy listkami rukoli.
Prawie jak ruskie a jednak trochę inaczej. Polecam gorąco.
dzień dobry! dzisiaj będą u mnie na obiad :)
OdpowiedzUsuńno i dziękuję za przepis!
piekne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńruskie a'la Jamie?
no, tego to jeszcze nie było!
ale z ciekawości, spróbuję ;]
;))
OdpowiedzUsuńMignela mi ta ksiazka, ostatnio na targu, uzywana, ale nie mialam czasu przejrzec. A tu takie pierogi, fiu, fiu! :)) Biore w ciemno! :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam Jamie'go, niedawno sama robiłam ruskie, a Sardynia od dawna w sferze moich marzeń...aż się rozmarzyłam:)
OdpowiedzUsuńPotwierdzam, te pierogi sa warte zrobienia. Mniam:)
OdpowiedzUsuńLubimy Jamiego, ale tej książki w łapkach jeszcze nie mieliśmy... pzdr
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jak ruskie. Ja tam bardzo lubię książki Jamiego - jego przeróbki wydają się czasem dziwne, ale się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńhe he, widziałam na GP - bardzo fajne. Nawet, jeżeli Ci mieszkający we Włoszech na co dzień na JO się zrzymają. Dzięki za zaglądnięcie na mojego bloga po tak długim moim milczeniu. Już się rozkręcam... (przez trzy miesiące nie komentowałam wpisów na innych blogach, duże zaległości). Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńBelgio, ja też nie przepadam za J. Olivierem... ale powoli ta niechęć mija patrząc na takie danie jak to Twoje. Ciekawe są te włoskie-ruskie :D
OdpowiedzUsuńmmm, ruskie to moje ulubione nadzienie do pierogów, a jeszcze tak podrasowane przez Jamiego, pycha!
OdpowiedzUsuńRewelacja, spotkałam się z tym przepisem już - świetnie, że przypomniałaś:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Och, ja Jamiego zawsze lubiłam. Za lekkość, swobodę i fajne włoskie inspiracje właśnie. Tę ksiązkę też mam. Ruskie Jamiego kupuję!
OdpowiedzUsuńNie tylko na Sardenii robia pierogi z ziemniakami i serem podobne do naszych ruskich. Widzailam tez jakis przepis toskanski. Jednak te sa inne, bo do nich dodaje sie miete, pecorino wcale nie swieze (to jest slonawy ser i twardy) i lepi zupelnie inaczej od naszych.Zobacz sama
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=LddUo1Os9vo&feature=related
Zamkniecie jest w formie klosa.
Buziaki miss_coco :-)