Nie macie jeszcze dosyć truskawek? Ja chyba nigdy nie mam dosyć, choć jeśli sezon trwałby dłużej, być może byłyby w stanie mi się znudzić. Jeśli szukacie pomysłów na coś prostego i orzeźwiającego, to polecam truskawki marynowane w czerwonym winie. Idealne w środku lata do kulki lodów waniliowych, panacotty albo po prostu łyżki ulubionego jogurtu. Tutaj nazywa się to soupe de fraises au vin rouge. Potrzebna będzie butelka jakiegokolwiek wytrawnego czerwonego wina i truskawki.
Truskawki marynowane w czerwonym winie
500 g truskawek
butelka czerwonego wina
100 g cukru lub miodu
przyprawy: 5 goździków, kawałek cynamonu, skórka pomarańczowa (ja dałam cytrynową), gwiazdka anyżu
kawałek świeżego lub kandyzowanego imbiru
listki świeżej mięty do dekoracji
Zaczynamy jak byśmy robili grzańca: wino zagotowujemy, dodajemy cukier, przyprawy, skórkę i imbir i gotujemy na umiarkowanym ogniu przez 10-15 minut. Wino powinno zredukować się mniej więcej do 2/3 swojej pierwotnej objętości. Zdejmujemy z ognia.
Zaczynamy jak byśmy robili grzańca: wino zagotowujemy, dodajemy cukier, przyprawy, skórkę i imbir i gotujemy na umiarkowanym ogniu przez 10-15 minut. Wino powinno zredukować się mniej więcej do 2/3 swojej pierwotnej objętości. Zdejmujemy z ognia.
We wszystkich przepisach, które przeczytałam, zaleca się nie myć truskawek. Zrobicie, jak będziecie uważać. Owoce kroimy na połówki, a jeśli są duże to na ćwiartki.
Kiedy wino jest jeszcze ciepłe, zanurzamy w nim na chwilę truskawki tak, żeby je delikatnie zaparzyć. Najlepiej zrobić to przelewając winem truskawki na sitku.
Truskawki i wino łączymy, kiedy wino zdecydowanie przestygnie. Odstawiamy na 2 godziny do lodówki.
O świeżej mięcie z tego łakomstwa, wybaczcie, zapomniałam ;)
Coco, świetne!
OdpowiedzUsuńNie mam dość i przedziwne, apetyt wzmaga się w miarę kończenia się sezonu na truskawki...
Dobrego tygodnia!
Och, zdecydowanie moje smaki. Przepisy na takie truskawki mignely mi juz kilka razy na anglojezycznych blogach, ale ciagle nie zrobilam. Postaram sie to nadrobic w przyszly weekend.
OdpowiedzUsuńTen deser będzie teraz chodził za mną, ale czy półsłodkie mogłoby być? U nas zalega w szafce jedna butelka, z którą nie wiadomo, co zrobić...
OdpowiedzUsuńMoze byc jak najbardziej, ale wtedy lepiej dac mniej cukru do wina...
UsuńWyglada mi to na letnia wersje grzanca. :) Swietny pomysl, do zapamietania.
OdpowiedzUsuńTruskawki w każdej postaci, a z winem to już na bank do zrobienia:-)
OdpowiedzUsuńO widzę, że mieliście naprawdę truskawkowy weekend ;))
OdpowiedzUsuńMmm, pyszna propozycja :)
OdpowiedzUsuńojej, ale niesamowity deser!
OdpowiedzUsuńA wiesz - jakoś wyjątkowo w tym roku truskawki mi sie przejadły.. ja fanka truskawek zastapiłam je jagodami i malinkami... eh ;)
OdpowiedzUsuń...a później mamy pysznego truskawkowego grzańca;)
OdpowiedzUsuńHa! A u mnie w weekend byly czeresnie w czerwonym winie :) Truskawek jeszcze tak nie przygotowywalam i juz zaluje :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!