niedziela, 17 lipca 2011

Czekoladowe gofry Pierre'a Marcoliniego

Belgia słynie ze swoich pralinek, ale musicie wiedzieć, że obok takich czekoladowych potentatów jak Godiva, Neuhaus czy choćby Leonidas istnieje cała masa mniejszych prywatnych manufaktur i wybitnych czekoladników. Jednym z bardziej uznanych jest bez wątpienia Pierre Marcolini. Jego sklep znajdziecie przy placu Sablon, z którego jest już niedaleko do brukselskiej starówki. 


 


Niektórzy powiedzą, że to wyższa półka, a co za tym idzie wyższe ceny. W końcu Marcolini to zdobywca tytułu mistrza świata wyrobów czekoladowych, a ekspozycja w jego sklepie przypomina galerię sztuki. Ale chyba jeszcze bardziej niż czekoladki cenię sobie jego czekoladowe torciki – można podziwiać jego czekoladowe kreacje na www.marcolini.be - szczególnie te czekoladowo-malinowe. Więc kiedy odkryłam, że Marcolini wydał książkę z przepisami, rzecz jasna bardzo się ucieszyłam. 
Na pierwszy ogień poszły oczywiście czekoladowe gofry.





Wyjątkowo lekkie i chrupiące. Przepis opiera się na gofrach brukselskich, Marcolini tylko go lekko zmodyfikował. Gorąco polecam! 

 

Czekoladowe gofry Pierre'a Marcoliniego
(na około 30 sztuk - to dużo, ale zapewniam, że szybko znikają z talerza)
425 g mąki
25 g cukru pudru
15 g świeżych drożdży
50 g kakao
125 g mleka w proszku
220 g miękkiego masła
3 białka 






Drożdże rozkruszamy i rozpuszczamy w 10 cl ciepłej wody. Wylewamy do miski, do której przesialiśmy mąkę, dodajemy jeszcze 60 cl ciepłej wody, mleko w proszku, kakao i wyrabiamy ciasto. Powinno być dosyć rzadkie. Odstawiamy na godzinę do wyrośnięcia.


Kiedy ciasto wyrośnie, dodajemy masło, porządnie mieszamy oraz białka ubite na sztywną pianę. I ciasto jest gotowe. Można je spokojnie wyrobić wieczorem i zostawić w lodówce na noc.

Gofry pieczemy na wysmarowanej masłem gofrownicy. Drucikiem sprawdzam czy gofry przypiekły się na chrupko i jeśli tak, układam je na kratce do wystygnięcia. Najlepsze są lekko przestudzone – wtedy są najbardziej chrupiące. Z czasem zmiękną i oklapną. Można je wtedy podpiec w tosterze (ustawionym na minimalne grzanie !) - nabiorą na nowo chrupko
ści. A jeśli wam zostaną, warto je zamrozić. Po wyjęciu z zamrażarnika wkładam je potem do nagrzanego na 200 stopni piekarnika na 8 minut. Też są pyszne.

Jak pewnie zauważyliście, nie są to wcale słodkie gofry, dlatego warto ich gorycz prze
łamać czymś słodkim i podać na przykład z lekko kwaskowatą konfiturą - my jedliśmy te gofry z brzoskwiniowo-morelową, którą Ania i Fabrice przywieźli nam z Ardèche. Sprawdzą się również lody, bita śmietana i świeże owoce, rozpuszczona ciepła czekolada - to już będzie zależało od waszego nastroju i zapasów w domu. 


Pierre Marcolini 
rue des Minimes 1
Place du Sablon 
1000 Bruxelles 
www.marcolini.be




22 komentarze:

  1. Nigdy takich nie jadłam ale wyglądają bajecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. oh! jaka szkoda, że nie mam gofrownicy- chyba od razu bym się za nie zabrała!

    OdpowiedzUsuń
  3. ach gofry...marzę o gofrownicy! twoje wygladają przepysznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. oj,jakie cudne gofry..a ja nie mam gofrownicy:(

    OdpowiedzUsuń
  5. jakie gofry!Ja nigdy nie jadłam czekoladowych

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam. Muszą być pyszne.
    Wyglądają rewelacyjnie !

    OdpowiedzUsuń
  7. Ohh uwielbiam gofry, zrozumiałe, że właśnie one poszły na pierwszy ogien:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Gofry uwielbiam, a czekoladowe pewnie pokochalabym jeszcze bardziej!

    OdpowiedzUsuń
  9. Gofry i czekolada - dwie rzeczy, które chyba najbardziej kojarzą mi się z Belgią. Praliny Leonidas natomiast to mój mały słodki grzech...zawsze kiedy dostaję paczkę, natychmiast szukam tych z nugatowym nadzieniem i wcinam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mialam te ksiazke w rekach podczas ostatnich Targow Ksiazki w Brukseli. Po przekartkowaniu wlasnie te gofry rzucily mi sie w oczy, tyle, ze ksiazka ostatecznie przegrala z innymi, a jak wiadomo, wszystkich kupic nie sposob. Dlatego dzieki Ci za ten przepis :-) Serdecznosci, Agnieszko i wiecej lata w lecie zycze, bo tydzien zapowiadaja taki jak i ten poprzedni :-(
    Anna

    OdpowiedzUsuń
  11. Aniu, no nie sposób, ale od czego są koleżanki - szczególnie te pracujące u Marcoliniego ;)) A co do lata...no cóż, było w kwietniu, w maju i w czerwcu w tym roku ;)) Ale ta uwaga niestety nie tylko nas chyba dotyczy...

    Arvèn, tylko nie mów mi, że praliny pocztą ci przysyłają...??? Jeszcze się nigdy na to nie odważyłam ;))

    Pozdrowienia dla wszystkich fanek gofrów!

    OdpowiedzUsuń
  12. Aż mi ślinka pociekła :) Wyobraziłam je sobie z bitą śmietaną, delikatnie polane czekoladą :)

    OdpowiedzUsuń
  13. To cos dla mnie, jak tylko wroce to zrobie. No i moze sprobuje tez taki czekoladowo-malinowy torcik bo to jedno z mich ulubionych polaczen. Poki co jestem w krainie ostryg i mamy calkiem niezla pogode. Opady lekkie i przelotne a poza tym slonce! Kupilam przy okazji solirodka czy jak mu tam, w occie co prawda, ale pamietalam ze wystapil na Twoim blogu wiec postanowilam ze sprobuje ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Marcoliniego rekomederowac mi nie musisz, ale gofrow niestety w jego butiku nigdy nie widzialam ;((

    OdpowiedzUsuń
  15. oj,dawno nie pieklam gofrow....fajny przepis,warty wyprobowania,a jeszcze jak pysznie smakuja,to tym bardziej :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo podobają mi sie gofry, bo czekoladowych nigdy nie próbowałam. I książka, i okładka książki, jest świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Belgia i czekolada to naprawdę zgrany duet. Jeśli kiedyś tam pojadę to dostanę chyba wścieklizny na widok takiej ilości specjałów ;) Tej pozytywnej wścieklizny rzecz jasna ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam w planie na poniedzialkowe sniadanie, i przygotowanie ciasta w niedziele wieczorem. Czy maslo i piane z bialek dodac juz wieczorem czy dopiero rano?

    OdpowiedzUsuń
  19. OK, siedzi w lodowce. Tylko z cukrem mialam watpliwosci, dodalam razem z kakao, a moze trzeba bylo dodac do ubitych bialek?

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo dobre, malo slodkie dzieki czemu WSZYSTKIM smakowaly :-)

    OdpowiedzUsuń