Jak by nie patrzeć, croque-monsieur ma już ponad 100 lat i ciągle trzyma się dobrze. Tak to już jest: pewne dobre rzeczy i tradycje się nie starzeją. Sama nazwa, bo przepis istniał już wcześniej, pojawiła się w 1910 roku w menu pewnego paryskiego bistrot przy boulevard des Capucines. Kilka lat później Marcel Proust wspominał te zapiekane kanapki na stronach «W cieniu zakwitających dziewcząt», co oznaczało, że nazwa rozpowszechniła się, a sam sandwich doczekał się nowych wariantów. Po prowansalku z plasterkiem pomidora, po norwesku z wędzonym łososiem, po hawajsku z plasterkiem ananasa. Wkrótce ktoś wpadł na pomysł, aby na zapieczonym sandwichu położyć sadzone jajko. A ponieważ jego forma przypominała noszone wówczas przez panie kapelusze, nazwano go croque-madame. Pojawiły się również wersje dla dbających o linię, bo sam croque-monsieur do dietetycznych dań nie należy, ale te wszystkie odchudzone croque-mademoiselle po prostu się nie przyjęły. Bo croque-monsieur jest smaczny, jeśli między kromkami odpowiednio stopi się ciągnący się potem, tłusty ser.
U nas dzisiaj w wersji włoskiej: z młodziutkim stracchino prosto z targu i filecikami anchois. (Stracchino można zastąpić mozarellą lub taleggio.)
Miła odmiana dla zwykłych kanapek na kolację. Można przygotować je również w formie mini-tostów jako zakąskę do apéro.
4 duże kromki pieczywa
pół porcji stracchino
mały słoiczek anchois
trochę masła
Kromki chleba smarujemy z jednej strony masłem. Fileciki anchois odsączamy z oliwy i rozgniatamy widelcem. Rozsmarowujemy je na chlebie.
pół porcji stracchino
mały słoiczek anchois
trochę masła
Kromki chleba smarujemy z jednej strony masłem. Fileciki anchois odsączamy z oliwy i rozgniatamy widelcem. Rozsmarowujemy je na chlebie.
Na drugiej kromce rozsmarowujemy ser i przykrywamy drugą kromkę. Kroimi na mniejsze i zgrabniejsze tościki. Możemy zapiec w maszynie do croque-monsieur, w piekarniku lub króciutko usmażyć na patelni.
A wy czym przekładacie wasze croque-monsieur?
Croque monsieur jest dobry w kazdej wersji - dodatek anchois zdecydowanie w moim guscie! Zwykle przekladam serem i szynka, tradycyjnie, chociaz lubie tez wersje z wedzonym lososiem.
OdpowiedzUsuńBoska kanapka! Ser musi się bosko ciągnąć! :)
OdpowiedzUsuńDobre to musiało być.
OdpowiedzUsuńAleż ser ci się bosko rozpuścił! Jeszcze nigdy nie próbowałam strachino, będę musiała się za nim rozejrzeć. W Paryżu można często spotkać Croque-Poilâne.
OdpowiedzUsuńKuszace i apetyczne zdjecie ;))
OdpowiedzUsuńMy rowniez lubimy z lososiem, mamy tez wersje na slodko: z bananami i skondensowanym mlekiem, moze sie skusisz ?
Hanna, ciekawa jestem, ile kosztuja takie croque-poilane ;)) W Brukseli w kilku miejscach mozna kupic chleb z Poilane, ale kosztuje tyle, ze szkoda by mi bylo go zapiekac...
OdpowiedzUsuńFanny, wersji na slodko jeszcze nie testowalam, bardzo jestem ciekawa smaku.
pucha wygląda, będe musiał takie zrobić niebawem
OdpowiedzUsuń