piątek, 25 listopada 2011

Schrup mnie czyli krótka historia pewnej kanapki


Jak by nie patrzeć, croque-monsieur ma już ponad 100 lat i ciągle trzyma się dobrze. Tak to już jest: pewne dobre rzeczy i tradycje się nie starzeją. Sama nazwa, bo przepis istniał już wcześniej, pojawiła się w 1910 roku w menu pewnego paryskiego bistrot przy boulevard des Capucines. Kilka lat później Marcel Proust wspominał te zapiekane kanapki na stronach «W cieniu zakwitających dziewcząt», co oznaczało, że nazwa rozpowszechniła się, a sam sandwich doczekał się nowych wariantów. Po prowansalku z plasterkiem pomidora, po norwesku z wędzonym łososiem, po hawajsku z plasterkiem ananasa. Wkrótce ktoś wpadł na pomysł, aby na zapieczonym sandwichu położyć sadzone jajko. A ponieważ jego forma przypominała noszone wówczas przez panie kapelusze, nazwano go croque-madame. Pojawiły się również wersje dla dbających o linię, bo sam croque-monsieur do dietetycznych dań nie należy, ale te wszystkie odchudzone croque-mademoiselle po prostu się nie przyjęły. Bo croque-monsieur jest smaczny, jeśli między kromkami odpowiednio stopi się ciągnący się potem, tłusty ser. 




U nas dzisiaj w wersji włoskiej: z młodziutkim stracchino prosto z targu i filecikami anchois. (Stracchino można zastąpić mozarellą lub taleggio.) 
Miła odmiana dla zwykłych kanapek na kolację. Można przygotować je również w formie mini-tostów jako zakąskę do apéro. 

4 duże kromki pieczywa
pół porcji stracchino
mały słoiczek anchois
trochę masła

Kromki chleba smarujemy z jednej strony masłem. Fileciki anchois odsączamy z oliwy i rozgniatamy widelcem. Rozsmarowujemy je na chlebie. 
Na drugiej kromce rozsmarowujemy ser i przykrywamy drugą kromkę. Kroimi na mniejsze i zgrabniejsze tościki. Możemy zapiec w maszynie do croque-monsieur, w piekarniku lub króciutko usmażyć na patelni.





A wy czym przekładacie wasze croque-monsieur?

 

7 komentarzy:

  1. Croque monsieur jest dobry w kazdej wersji - dodatek anchois zdecydowanie w moim guscie! Zwykle przekladam serem i szynka, tradycyjnie, chociaz lubie tez wersje z wedzonym lososiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boska kanapka! Ser musi się bosko ciągnąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ ser ci się bosko rozpuścił! Jeszcze nigdy nie próbowałam strachino, będę musiała się za nim rozejrzeć. W Paryżu można często spotkać Croque-Poilâne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kuszace i apetyczne zdjecie ;))
    My rowniez lubimy z lososiem, mamy tez wersje na slodko: z bananami i skondensowanym mlekiem, moze sie skusisz ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Hanna, ciekawa jestem, ile kosztuja takie croque-poilane ;)) W Brukseli w kilku miejscach mozna kupic chleb z Poilane, ale kosztuje tyle, ze szkoda by mi bylo go zapiekac...

    Fanny, wersji na slodko jeszcze nie testowalam, bardzo jestem ciekawa smaku.

    OdpowiedzUsuń
  6. pucha wygląda, będe musiał takie zrobić niebawem

    OdpowiedzUsuń