I takie oto borowiki ceglastopore się trafiły, nazywane również pociecami lub ceglasiami. Dla mnie odkrycie tego sezonu grzybiarskiego, dlatego ciekawa jestem czy znacie te grzyby, zbieracie i co z nich robicie? W moim podręcznym atlasie ten grzyb ma bardzo wysokie notowania, jeśli chodzi o walory smakowe, ale ciągle mam co do niego wątpliwości, gdyż łatwo go pomylić z borowikiem gładkotrzonym lub szatanem.
Część grzybów przerobiłam na sos i zaprawiłam a te najładniejsze prawdziwki trafiły na tosty i na carpaccio. Lubię chodzić na grzyby ze znajomymi z innych krajów, o ile zbierają w ogóle grzyby, bo można się wtedy o grzybach dowiedzieć nowych rzeczy, a przede wszystkich poznać nowe, inne przepisy na grzyby. Nie będę wam opowiadać, jak zaskoczylo mnie kiedyś borowikowe carpaccio i że można tak na surowo ;)
Dwa lata temu dałam się namówić Fabrice'owi na zbieranie malo znanego w Polsce lejkowca (trompette de la mort) uważanego tutaj za przysmak oraz pieprznika trąbkowego (chanterelle), które okazały się przepyszne i skończyły na tarcie. Tym razem Fabrice'a z nami nie było, ale co się odwlecze nie uciecze. Mamy jeszcze w planach inne wypady do lasu. Tymczasem podaję wam dwa błyskawiczne przepisy na świeże prawdziwki. Pozwolą wam nacieszyć się grzybami prosto po powrocie z lasu.
Carpaccio z prawdziwków
Trochę rukoli, po jednym ładnym prawdziwku na osobę, przyprawy, trochę oliwy, najlepiej truflowej.
Prawdziwki – tylko świeże i młode, najładniejsze z całego koszyka okazy – ocieramy delikatnie zwilżoną ściereczką. Grzyby kroimy w cieniuteńkie plasterki, jak to zwykle na carpaccio. Talerze, na których chcemy podać carpaccio, smarujemy oliwą, najlepiej oliwą aromatyzowaną truflami. Układamy kilka listków rukoli, i potem na nich prawdziwki. Solimy, najlepiej solą fleur de sel. Potem świeżo mielony pieprz. Delikatnie skrapiamy całość oliwą truflową i zawijamy talerze w folię. Wkładamy do lodówki, żeby się to wszystko przegryzło, jak to zwykło się mawiać, najlepiej na jakieś 40 minut, godzinkę. Podajemy z ciabiattą lub bagietką do wycierania sosu z talerza. Bardzo podobnie możemy przygotować pieczarki.
Prawdziwki dokładnie oczyszczamy (ja je po prostu myję pod bieżącą wodą) i kroimy na talarki. Wrzucamy na rozgrzaną oliwą, na dość intensywny ogień. Dodajemy rozgnieciony ząbek czosnku. Solimy i doprawiamy pieprzem. Wystarczy 10 minut. Podsmażone grzyby układamy na podpieczonych grzankach. Możemy przed podaniem posypać solą fleur de sel lub bardzo delikatnie skropić oliwą truflową. Większe ilości tak przygotowanych grzybów zamrażam na później. Można je potem wykorzystać do risotto, na zupę lub tartę z grzybami.
aaa
Prawdziwki dla mnie najlepiej smakuja podsmazone na masle z natka pietruchy,do tego bagietka i wiecej do szczescia nic mi nie potrzeba....az sie zaslinilam patrzac na te prawdziweczki u Ciebie....
OdpowiedzUsuńCeglastopore znam i zbieram,jak sie trafiaja,ale znam wielu grzybiarzy-pewnie tych mniej doswiadczonych,ktorzy nie wezma ich do reki..
Pozdrawiam :)
Wspaniałe te grzyby! Ja od maleńkości chadzam na grzybobrania i nie wyobrażam sobie roku bez spacerów po lesie z koszykiem. W tę niedzielę także odwiedziłam moje ulubione grzybiarskie miejsca, ale niestety nie znalazłam zbyt dużo. Wystarczyło jedynie na sos dla 10 osób :D A prawdziwki? Jedne z moich ulubionych, bo jednak najbardziej lubię zbierać koźlaki, głównie ze względu na brzozy, w których rosną. Zazdroszczę tak pięknych okazów :)
OdpowiedzUsuńCuda! Uwielbiam grzanki z grzybami. Moje ukochane to kurki i prawdziwki.
OdpowiedzUsuńpysznie wyglądają te grzanki... mniam! aż mi ślinka cieknie tak smakowite zdjęcie!
OdpowiedzUsuńPrzepyszne i grzanki i carpaccio. Szkoda, że nie pomyślałam o zamrożeniu przygotowanych w taki sposób grzybów. Wszystkie zostały ususzone;(
OdpowiedzUsuńale masz szczęście. od dwóch tygodni nie wiem, co to słońce i ładny dzień...
OdpowiedzUsuńwidzę,że zbiory pokaźne ;] i wspaniale wykorzystane ;]
no tosmy wrocili do krainy deszczowcow! jak cos to ja jestem gotowa na grzyboranie!
OdpowiedzUsuńales mi smaka narobila tymi pysznosciami!
ale Wam pysznie!
OdpowiedzUsuńNo i zrobilo mi sie calkiem prawdziwkowo-borowikowo - grzybowe carpaccio z fajnym dressingiem - czemu nie?
OdpowiedzUsuńKurcze trzeba wyslac jedna pare rodzicow na grzyby. A mieszkancy Lululu to obawiali sie grzybobrania, a jak Belges? Napisalam ci u mnie o mące cieciorkowej. Mysle ze tez na targu na Gare du Midi i kolo kolezanki z St Gilles jest sklepik ekologiczny z makami tam bylo duzo roznych wynalazkow.
OdpowiedzUsuńMniam, mniam...
OdpowiedzUsuńA u mnie dzisiaj makaron z prawdziwkami
Tyle słońca na tych zdjęciach, nie mówiąc o grzybach – robię się zazdrosna. Lepiej napisz od razu, gdzie takie rosną. A to carpacio, hmm... Może najpierw spróbuję z pieczarkami.
OdpowiedzUsuń...bo grzanki biorę od razu.
OdpowiedzUsuńPzdr.
maka z cieciorki w mojej szufladzie z makami... nabyta a jakze, zgodnie z tym co mowi gospodarna u hipisow na parvis de st gilles....
OdpowiedzUsuńWspaniale grzyby ale niestety mieszkam we Flandri tu grzybow zbierac nie wolno.Moze podacie jakies konkretne miejsca w Waloni gdzie bez stresu mozna zbierac grzyby z gory dziekuje
OdpowiedzUsuńKochana!!! z nieba mi spadłaś. dziś maleńtasy przyniosły mi dwa piękne prawdziwki z lasu za płotem. Ależ cudnie u Ciebie. Poczytam dalej, może smęty miną. Wreszcie mam czas na poczytanie ukochanych blogów :) Zasyłam serdeczności
OdpowiedzUsuńGosiu, ja mam podobnie ;)) Mama sie nie moze nadziwic, ze jeszcze nic nie nasuszylam - po prostu wszystko zjadamy na biezaco.
OdpowiedzUsuńRafasiu, chyba najbardziej z calego grzybobrania lubie chodzenie po lesie.
Lo, a ja kurek jeszcze w tym roku nie jadlam ;((
Lidka, ja za to nic nie nasuszylam, wiec trzeba bedzie znowu jechac do lasu ;))
Droga Narzeczono, jasne, ze sie obawiaja, dlatego ja na tym korzystam i tyle zbieram ;))
OdpowiedzUsuńMake rzecz jasna mam, tak sie zastanawialam, gdzie ty ja kupujesz, bo nie wiedzialabym, gdzie jej u nas szukac. A farinata to moja obsesja od czasow pewnej wycieczki do Cinque Terre.
Arek, milo mi, ze mnie odwiedziles ;))
Chilli, jakie smety ? jak slicznie teraz u ciebie z tymi suszonymi sliwkami, nawet nie probuje sobie wyobrazac, jak pieknie musi tam u ciebie pachniec - bardzo mi sie podoba ten nowy baner.
I do Anonimowego z Flandrii : tutaj tez nie mozna, czasami ktos zwraca uwage, ale na tym sie konczy. Ja jezdze do lasow przy drodze miedzy Philippeville w kierunku Hastiere. Mam tez fajne miejsce w Borzé kolo La Roche en Ardenne. A te ostatnie grzyby byly juz we Francji przy belgijskiej granicy w Hargnies-Laurier. Wszystko mozna wyguglowac. Rzeczywiscie jak sie nie zna, to czlowiek nie wie, gdzie szukac, tym bardziej, ze tutejsi praktycznie w ogole nie chodza. We Francji bylo bardzo przyjemnie, tam mozna, las jest piekny, sa nawet skupy grzybow i z innymi grzybiarzami mozna pogadac. Polecam to ostatnie miejsce. E411 godzina drogi pewnie od was.
Fanny, dokladnie napisalam wlasnie gdzie.
Malgo, wiec trzeba bedzie sie umowic, popatrz jak jest ladnie, grzyby jeszcze pewnie dlugo beda. Pozdrufka.
Miss-Coco, pisze szybko, jeszcze ocierając oliwę truflową z ust.... mmmm dziś w lesie znalazłam cztery cudowne prawdziwki, podałam je z rukolą, oliwą truflową i fleur de sel, którą mam z podróży do Paryża, do tego świeżo mielony pieprz i odrobina pieprzu różowego, lampka białego wina i odlatuję..... boskie!
OdpowiedzUsuńA pozostałą zawartość koszyka (maślaki, podgrzybki, 2 mniejsze prawdziwki, zajączki) duszę właśnie na maśle z czosnkiem, dodam nieco rozmarynu i śmietany i będę rozkoszować się konsumowaniem porannej wycieczki do lasu za płotem. Zasyłam serdeczności i podziękowania za inspirację :)
na widok grzybów ślina cieknie mi aż do podłogi. Uwielbiam grzybobrania i ogromnie ich zazdroszcze! :)
OdpowiedzUsuńMiss coco, doszłam do wniosku, że robiąc carpaccio, nie należy solić go przed podaniem - można się narazić na zarzuty o robaczywość grzybów ;)
OdpowiedzUsuńPodzielam Twój zachwyt ceglastoporymi...